Ten tytuł jest dla niego ważny, bo politykiem roku może zostać wielu. Ale jednym i drugim? „Wybór był między mną i nikim” – powiedział dziennikarzom po wygranej w konkursie radia Darik na polityka 2008 roku (zebrał czterdzieści dziewięć procent wszystkich głosów).
Mówił: „Mężczyźni są jak lwy: powolni i leniwi, dlatego wolę pracować z kobietami”.
W tłumie polityków zawsze się wyróżnia. Nie wzrostem. Ma 183 centymetry, są wyżsi. Raczej wyglądem emerytowanego boksera wagi ciężkiej: potężny, barczysty, opalony, o szerokiej szczęce i włosach podgolonych tuż przy skórze.
Podczas obchodów siedemdziesiątej rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej w Gdańsku z udziałem licznych przywódców państw stanął za nim Silvio Berlusconi i dłonią odmierzył szerokość pleców szefa bułgarskiego rządu. Po czym rozpostarł ręce na znak, że rozpiętość jest ogromna i powiedział do zgromadzonych: „To dopiero jest premier. Nie to, co wy”.
Może tajemnica tkwi w jego spojrzeniu, które zdaje się mówić, że Borisow zna życie od podszewki i jest z tego powodu trochę smutny, a trochę zmęczony. A może po prostu istota jego popularności polega na tym, że zachowuje się tak, jakby władza w oczywisty sposób mu się należała? Bez kompleksów wypowiada się na tematy, na których się nie zna. Mówi tylko po bułgarsku, i to niechlujnie, w dodatku językiem ulicy i z niedbałą dykcją, a jednak wygrywa w sondażach z politykami-ekspertami. Wkroczył w świat polityki jako zamożny biznesmen i często tym argumentem podkreśla czystość własnych intencji. Kiedy słucha pytań dziennikarzy, zazwyczaj wygląda na zniecierpliwionego, jakby tylko czekał na moment, kiedy znów będzie mógł działać, a gadanie było stratą czasu. Patrzy nie na nich, lecz gdzieś obok albo ponad głowami. Na zadane pytania reaguje błyskawicznie i zawsze ma gotowy komentarz.
w europie go lubią.Podczas otwarcia wystawy złotych skarbów z Warny w Parlamencie Europejskim w 2015 roku przewodniczący KE Jean-Claude Juncker nazywa Borisowa „złotym dzieckiem Bułgarii”. Witając się z nim w Brukseli, drobniejszy i nieco niższy Juncker wtula się w potężne ramiona bułgarskiego szefa rządu. Junckera Borisow fascynuje, ale też pozwala sobie wobec niego na pewien protekcjonalizm, co widać w gestach utrwalonych wielokrotnie przez kamery dziennikarskie. Szef Unii klepie Borisowa na pożegnanie w policzek albo przemykając w Europarlamencie za jego plecami gładzi w przelocie dłonią wygoloną głowę Borisowa w momencie, kiedy premier Bułgarii udziela właśnie wywiadu z okazji rozpoczętej w styczniu 2018 roku prezydencji Bułgarii w Unii. Swoje uczucia Juncker wyraża również słowami:
„Kocham premiera Bułgarii jak brata i przyjaciela. Jest poważnym i silnym człowiekiem, czego nie odważę się powiedzieć o sobie”. – Śmieje się po oficjalnym spotkaniu z Borisowem w Brukseli w 2016 roku.
Z Angelą Merkel bułgarski szef rządu również pozostaje w dobrych stosunkach. Wiele wspólnych zdjęć utrwala jej szczery, pełen czułości uśmiech skierowany w jego stronę. A Borisow często powtarza, jak ważne czy wręcz najważniejsze są dla niego dobre relacje z Niemcami. Kiedy we wrześniu 2009 roku wyjeżdża na jedno z pierwszych spotkań roboczych jako premier, w programie jest też kolacja, w której bierze udział Merkel. Porcja okazuje się zbyt mała dla Borisowa. Zjada ją kilkoma kęsami i spogląda na talerz sąsiadki, która, widząc to, proponuje, że odda mu swoją. Borisow odmawia, ale ponieważ Merkel nalega, bierze i zjada.
Sztuką jest być w dobrych relacjach jednocześnie z Junckerem, Merkel, Orbánem i Erdoğanem. A jemu się to udaje.
W czasie oficjalnego spotkania z Władimirem Putinem Borisow wręcza rosyjskiemu prezydentowi szczeniaka owczarka bułgarskiego o imieniu Buffy. W pierwszym momencie Putin wydaje się zaskoczony, ale już za chwilę z błogim uśmiechem i przymkniętymi oczami tuli policzek do puszystego futra.
– Jest sprytny, umie stać się w oczach ludzi takim, jakim chcą go widzieć – mówi Georgi Stojczew, tłumacz z Sofii i były pracownik bułgarskiego MSZ. – Jak każdy spryciarz z chwiejnym poczuciem własnej wartości próbuje też imitować sposób myślenia wielkich graczy politycznych, chociaż nie zawsze się z nimi zgadza. Sztuką jest być w dobrych relacjach jednocześnie z Junckerem, Merkel, Orbánem i Erdoğanem. A jemu się to udaje.
„Dzień dobry, jestem Aleksander Andreew z «Deutsche Welle» – przedstawia się dziennikarz na początku rozmowy.
„Dzień dobry, jestem Bojko Borisow z Bankji”. – Po czym przechodzi z dziennikarzem na „ty”.
Potrafi też tak:
„Na razie, sikoreczki! I pamiętajcie: głosujcie na mnie, bo spadnę w rankingach!” – woła do szwaczek w Petriczu podczas swojej pierwszej kampanii wyborczej.
Umie zjednać sobie Bułgarów, bo wie, jak cenią bezpośredniość. Pielęgnuje wizerunek chłopaka z Bankji, kogoś, kogo można poklepać po ramieniu i kto mógłby być dobrym sąsiadem.
w języku bułgarskimjeszcze w czasach trwającego pięć wieków panowania osmańskiego zakorzeniło się tureckie słowokomszułuk(dosłownie: sąsiedztwo) oznaczające furtkę między sąsiadującymi podwórkami. Furtka ta zawsze pozostawała otwarta, w odróżnieniu od zabarykadowanych wysokich bram od strony ulicy, obecnych w architekturze osmańskiej. Boczne przejście sprzyjało nieformalnym sąsiedzkim kontaktom, zaś w czasie panowania tureckiegokomszułukoznaczał, że Bułgar i Turek mieszkający obok siebie mogli być dobrymi, wspierającymi się sąsiadami, zachowując religijną i etniczną odrębność, a wrogami stawali się dopiero w wymiarze oficjalnych instytucji, które często podsycały wzajemne antagonizmy, zwłaszcza zależność Bułgarów wobec Turków.
Borisow przenosi zasadękomszułukudo polityki.
– Doceniam i bawi mnie to, że mówi dobitnie, momentami dosadnie, bez frazesów, bo kieruje swoje wypowiedzi do przeciętnego Bułgara, ale on chyba w inny sposób nie potrafi mówić – uważa Iliana Genew-Puhalewa, wykładowczyni bułgarystyki na Uniwersytecie Warszawskim. – Nigdy nie mówi bezosobowo czy z dystansem: o rządzie powiada „ja”, o bułgarskim wybrzeżu „moje plaże”, a o współpracownikach „moi ludzie”. Kiedy był szefem policji i coś się działo, on, niczym bałkański superbohater, królewicz Marko na skrzydlatym koniu, zjawiał się na miejscu, gdzie już czekały media, i osobiście rozwiązywał problem. W kraju o stosunkowo niewielkim terytorium, jakim jest Bułgaria, łatwiej o bezpośredni kontakt polityka ze społeczeństwem.
Buduje wizerunek wybrańca narodu i poręczyciela jego interesów. Kogoś, kto wreszcie przyszedł zrobić porządek w zakłamanym świecie polityki. Jakby na potwierdzenie tych słów fotografuje się w swoim gabinecie z naładowanym pistoletem na biurku.
Choć jest doświadczonym zwierzęciem politycznym, od niemal dekady jednym z głównych graczy na scenie, nadal zachowuje ten szorstki, bezpośredni, a zdaniem innych pozbawiony ogłady sposób bycia, za pomocą którego buduje wizerunek wybrańca narodu i poręczyciela jego interesów. Kogoś, kto wreszcie przyszedł zrobić porządek w zakłamanym świecie polityki. Jakby na potwierdzenie tych słów fotografuje się w swoim gabinecie z naładowanym pistoletem na biurku.
Ludzie wybaczają mu wpadki, wulgarne odzywki wykrzykiwane w stronę oponentów politycznych, których nazywa kretynami i idiotami. Może dlatego, że potrafi skraść ich serca nawet w beznadziejnie trudnych sytuacjach. Na Boże Narodzenie 2016 roku jedzie do wsi Chitrino, w której kilkanaście dni wcześniej wskutek wybuchu cysterny kolejowej zginęło siedem osób, a wielu mieszkańców straciło dach nad głową. Po oficjalnych zapewnieniach, że zrobi wszystko, żeby przywrócić mieszkańcom normalne życie, Borisow dziękuje za nadany mu tytuł honorowego obywatela miejscowości. Tyle że – dodaje – do nadawania takiego tytułu uprawnione są miasta, więc chętnie zostanie honorowym wieśniakiem Chitrina, zwłaszcza że sam pochodzi ze wsi. Ludzie na sali śmieją się i klaszczą, mimo że wiele osób przy stolikach jest w czerni i parę dni temu straciło kogoś bliskiego.
„Wy jesteście prości ludzie, ja jestem prosty, dlatego się rozumiemy” – mówi do metalurgów podczas wizyty w hucie w mieście Kyrdżali w 2012 roku.
Podczas otwarcia Galerii Kwadrat 500 w Sofii dowcipkuje:
„Przeczytałem, że otwierają nowe muzeum ze starymi obrazami. I mówię: w takim razie chociaż w jednym skrzydle dajmy obrazy nowych, młodych artystów”.
Po spotkaniu w 2011 roku z jednym ze swoich idoli, Arnoldem Schwarzeneggerem, przyznaje się do innych fascynacji – wymienia Chucka Norrisa oraz Bruce’a Lee.
W wywiadach chętnie opowiada o życiowej drodze, jaką przebył: od biednego dzieciaka z przedmieścia do najważniejszego człowieka w kraju. Wszystko zaczęło się w komunistycznej Bułgarii, w miejscowości Bankja w 1959 roku. To czas tuż po odwilży, kiedy stalinizm odchodzi w niepamięć, a władzę w kraju obejmuje Todor Żiwkow, który obiecuje ludziom więcej swobód i wsłuchanie się w ich potrzeby. Choć Bułgaria jest jednym z państw, które w bloku wschodnim najmniej odczuły poluzowanie polityczne w latach pięćdziesiątych, Żiwkow jest witany jak nowa nadzieja, zwłaszcza poprzez kontrast ze swoim poprzednikiem Wyłkiem Czerwenkowem, byłym agentem NKWD, noszącym przydomek „krwawy Wyłko” z racji okrutnego rozprawiania się z wrogami komunizmu.
Umie zjednać sobie Bułgarów, bo wie, jak cenią bezpośredniość. Pielęgnuje wizerunek chłopaka z Bankji, kogoś, kogo można poklepać po ramieniu i …
Liczba artykułów dostępnych w całości bez logowania się w naszym serwisie: 0 z 0
Konsultacja merytoryczna: dr Mateusz Seroka, Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Tekst ukazał się w ósmym wydaniu miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" pod tytułem "Bojko Borisow. Chłop z Bankji".