Więzienie Cipinang wznosi się nad wschodnią Dżakartą niczym potężna forteca. Grube mury i wieże strażnicze oddzielają ruchliwe miasto od odbywających karę przestępców. Odwiedziłem je w marcu 2017 roku. Siedziałem w hałaśliwej stołówce, patrząc, jak twardzi, wytatuowani indonezyjscy więźniowie witają swoje rodziny, obejmując żony i poklepując po głowach dzieci. Cipinang słynie z tego, że jest miejscem osadzenia wielu znanych bossów narkotykowych i terrorystów. Ja jednak miałem przed sobą trzech ludzi w jaskrawych pomarańczowych kombinezonach oskarżonych o zupełnie inne przestępstwo. Ośmielili się założyć nowy ruch religijny.
Przywódca grupy, Ahmad Mushaddeq, to barczysty mężczyzna o jasnoszarych oczach i ujmującym uśmiechu. Był trenerem narodowej reprezentacji w badmintona, później został kaznodzieją. Pod koniec lat 90. – jak twierdzi – doznał objawienia, że jest synem bożym. Wyznawcy nazwali go prorokiem i następcą Mahometa. Jego nauczanie stało się podstawą nowej religii: millah Abraham. Przyjmowali ją głównie muzułmanie rozczarowani …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
W „Piśmie” bierzemy odpowiedzialność za słowo.
Każdy tekst przed publikacją przechodzi wielostopniowy proces redakcji i fact-checkingu. To wymaga czasu i pracy całego zespołu. Dołącz do społeczności „Pisma”. Zamów dostęp online. Istniejemy dzięki osobom takim jak Ty.
Jon Emont – (ur. 1990), dziennikarz „The Wall Street Journal”, współzałożyciel (wraz z kolegą ze studiów Samem Sussmanem) projektu „Extend”. Współpracuje m.in. z magazynami „Slate”, „Foreign Policy”, „The New Republic”, „Haaretz” i „Atlantic”. Obecnie stacjonuje w Hongkongu.
Artykuł ukazał się pierwotnie 6 sierpnia 2017 roku na stronie theatlantic.com. © 2017 The Atlantic Media Co., wszystkie prawa zastrzeżone, dystrybucja Tribune Content Agency.