Kilka dni temu, szukając w tekście synonimu dla słowa „ponowoczesność”, odruchowo napisałam „czasy powojenne” i… dopadła mnie konsternacja. No bo jak „powojenne”, skoro właśnie trwa wojna? Czy to, co braliśmy dotąd w Europie za okres „powojenny”, dziś okazuje się zaledwie kolejnym, choć tym razem nieco dłuższym międzywojniem? Niby doskonale wiemy, że określenia się zmieniają. Język żyje, goni za duchem czasu, ulega ciągłym przekształceniom. Jeśli kogoś burzy uznanie słowa „Murzyn” za obraźliwe, zwracanie uwagi na dehumanizujący język opisu uchodźców lub stosowanie zapisu „w Ukrainie” zamiast „na”, zaprzecza nie tylko postępowi. Tak zwana teza o relatywizmie językowym, przypisana dwóm lingwistom – Edwardowi Sapirowi i Benjaminowi Lee Whorfowi – która mówi o tym, że język kształtuje nasz sposób myślenia, liczy około stu lat. Żadna to więc nowa myśl, że przemoc uprawomocnia się również poprzez język. Walka o inkluzywność języka nie jest nadwrażliwą fanaberią. …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.
Wykup dostęp online
Zuzanna Kowalczyk -(ur. 1994), szefowa Działu Ekonomia i technologie w „Piśmie”, dziennikarka, kulturoznawczyni, autorka esejów i podcastów. Wcześniej związana z „Gazetą Wyborczą" oraz think tankiem Przyszłość Jest Teraz. Poza „Pismem" publikowała m.in. w „Magazynie Świątecznym”, „Gazecie Wyborczej”, „non/fiction” oraz Dwutygodniku.