Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

BIEGNĄC OD ŹRÓDŁA DO UJŚCIA

Czytanie wody: Wisła

tekst Małgorzata Lebda 
zdjęcia Rafał Siderski
1.09.2021

Zaczynamy. To przygoda, która według idealnego planu powinna być rozpisywana przez nadchodzący wrzesień. Pomysł jest prosty: przebiec dystans około 1100 kilometrów, od źródła Wisły do jej ujścia. Z jednej strony są podekscytowanie, adrenalina, entuzjazm, a z drugiej niepewność i – uwaga, wielkie słowo – strach.

Źródło Wisły: Pobudzenie

Mam poczucie, że przez ostatnie kilkadziesiąt miesięcy odwaliłam kawał porządnej, treningowej roboty po to, żeby tu, w czasie tego biegu, nie zrobić sobie krzywdy. Żeby mieć z tego doświadczenia – zabrzmi to ambitnie – przyjemność. Wiem jednak, że zdarzyć może się wszystko, a drobne niedopatrzenie, chociażby przy otarciu stopy, może mnie po dniu lub kilku dniach ściągnąć z trasy. A przecież, myślę sobie, to nie może się wydarzyć, nigdy nie musiałam schodzić z trasy. Jak w ogóle schodzi się z trasy? Czy posłucham swojego organizmu, kiedy da mi znać, że dotarł do granic swoich możliwości? Wierzę, że tak… A przy tym ufam, że nie będzie takiej potrzeby. Jestem jednak otwarta na wszystko, co przyniesie rzeka

Więc jestem tutaj, tu, gdzie rodzi się Wisła, w masywie Baraniej Góry w Beskidzie Śląskim.

Myślę o podróży, jaka przede mną. O słowach Claudia Magrisa, który w znakomitej książce Dunaj – będzie mi ona towarzyszyć w ciągu tego miesiąca – pisał: „Dobrze jest, aby podróż miała jakąś architekturę i aby można było do niej dorzucić kilka kamieni, choć podróżny nie wydaje się być tym, kto buduje pejzaże – to zadanie dla domatorów – lecz raczej tym, kto je dementuje i niszczy (…)” [przeł. Joanna Ugniewska].

Z czym ruszam? Ta podróż ma swoją strukturę, jaką podpowiada natura, która wiąże się z pracą wody, z milionami lat takiej pracy. Rzeka – czy nie jest to kusząca sprawa? Iść, biec przy jej żyle. Rytm – myślę i przypominam sobie słowa Harukiego Murakamiego: „Żeby wytrwać w czymkolwiek, trzeba utrzymać rytm” [z książki O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, przeł. Jędrzej Polak].

W pomyśle, który narodził się w 2019 roku, jeszcze przed pandemią, było poczucie, że ów gest skorzystania z własnego ciała po to, żeby przyjrzeć się ciału rzeki, ma głęboki sens. Po drodze zdarzały się zwątpienia podsycane przez kontuzje, infekcje, słabsze dni.

Inger Christensen

„Alfabet”

Czyta Małgorzata Lebda.

Bywały noce, kiedy budziłam się z mocnym biciem serca i mówiłam do siebie: „Małgosiu, (tu brzydkie słowo), 1100 kilometrów biegu? No, proszę cię, to nie do zrobienia”.

W takie noce, a było ich sporo, zapalałam światło i otwierałam książkę poetycką, najczęściej Alfabet Inger Christensen, i tam szukałam siły:

„(…) tu
idę w dół do cichego,
wieczornie lśniącego
błękitu Sundu, rzucam
do wody kamyk,
patrzę jak kręgi
rozchodzą się,
sięgają najdalszych brzegów”
[przeł. Bogusława Sochańska].

Co mnie tu sprowadza, do źródła? Przybliżyłam to w czerwcowym tekście z 2020 roku opublikowanym w „Piśmie”, a zatytułowanym właśnie Czytanie wody. Uzupełniając, chcę napisać, że sprowadza mnie tu chęć powiedzenia poprzez podjęcie trudu, że nie zgadzam się na agresję wobec słabszego, tu: wobec rzeki. Wierzę w mniejsze i większe gesty, które wykonujemy, żeby zwrócić uwagę na to, co dzieje się na naszej planecie. Bezpośrednim impulsem do podjęcia tego biegowego trudu stała się informacja o planach budowy drogi wodnej E40, która miałaby połączyć Bałtyk z Morzem Czarnym (to był punkt zapalny, ale przecież chodzi mi o całą rzekę, która jest w swego rodzaju opresji, tak, chodzi mi o wszystkie rzeki). Konsekwencje budowy drogi wodnej E40 dla Wisły będą katastrofalne (opowiem o tym podczas relacji z biegu), raporty specjalistów są alarmujące (dla natury, ludzi) i niestety nie spotykają się z uwagą decydentów.

Pomyślałam, że biegnąc wzdłuż Wisły, intensywnie obcując z żyłą rzeki, spróbuję się czegoś więcej o niej dowiedzieć i zamienić to doświadczenie w opowieść. I tą opowieścią podzielić się z wami. Ten rodzaj działania, uczestnictwo przez towarzyszenie, jest mi bliski. Chcę też zaznaczyć, że rozpoczynam ten bieg nie jako ultramaratonka, nie jako wojująca aktywistka, chcę pobiec jako poetka, jako kobieta, jako człowiek głęboko zaniepokojony rzeczywistością. Niebawem minie drugi rok, od kiedy pod okiem trenera Piotra Hercoga przygotowuję ciało do tego projektu, i gdyby nie poetycka wyobraźnia, która podpowiada mi, że to może się udać, to z pewnością już wielokrotnie zrezygnowałabym z tego pomysłu.

Ostatnio o te role, biegaczki i poetki, zapytano mnie przy okazji wywiadu do słowackiego, czasopisma zaangażowanego „Glosolalia”. Pozwoliło mi to przemyśleć ten aspekt: mówiąc o tym, że chcę biec jako poetka, a nie jako ultramaratonka, mam na myśli, że priorytetem nie będzie dla mnie wynik sportowy, chociaż jeśli wszystko się uda, będzie to totalne przekroczenie moich fizycznych granic. Aspekt sportowy, który mieści dla mnie w sobie elementy go konstytuujące, a więc: rywalizację, koncentrację na wyniku, pobijanie rekordów, to coś, co jest mi zupełnie obce, szczególnie w bieganiu. Cenię sobie to, co daje mi myślenie o tym biegu jako o czymś, co będę realizować w skupieniu poetyckim, w namyśle o świecie, ale też w namyśle nad sobą.

Ostatnio przyjaciel napisał do mnie: „Mam wrażenie, że Czytanie wody to wielopoziomowa przygoda, dzięki której odczytasz po trosze samą siebie. Patrzę na zanikające strumyki i potoczki, na zmieniające się znaczenie wody i myślę, że Twój bieg to czytanie wody ostatniej. Brzmi to dramatycznie, ale ma wymiar oczyszczający. Oczyszczający, bo trzeba wykonać krok w nieznane. W spragnienie”. Tak, bardzo jest mi to bliskie.

Punkty styczne pomiędzy poetką a ultramaratonką to z pewnością: ciekawość skierowana do tego, co z zewnątrz, jakieś łaknienie tego, wręcz łakomstwo, chęć poznawania i doświadczania, ale też – co wydaje mi się istotne – ciekawość samej siebie i procesów zachodzących wewnątrz. Tu, w tym projekcie, aspekt fizyczny będzie kluczowy, decydujący, ale jestem przekonana, że praca myśli, poetycka wyobraźnia, będą równie ważne.

Powiecie może, że to szaleństwo, że to niezdrowe (kolana!), że to idée fixe. Macie do tego prawo. Sama myślę o tym, że życie rozpościera się między spokojem a pobudzeniem. Bliskie są mi gesty takie jak ten Henry’ego Davida Thoreau, który oddalił się od ludzi, żeby w samotności sprawdzić, co w życiu jest ważne, niezbędne, żeby z tej samotności wrócić do społeczeństwa. W kontrze ustawiam zbliżenie się do ludzi, takie jak chociażby w performansie The Artist Is Present Mariny Abramović, zorganizowanym w 2010 w Museum of Modern Art (MoMA) w Nowym Jorku. (Artystka spędziła ponad siedemset godzin, siedząc na krześle bez ruchu, naprzeciwko niej siadywali ludzie, wystawę-performance odwiedziło wówczas pół miliona osób).

To biegnięcie od źródeł do ujścia byłoby czymś pomiędzy tymi gestami – oddaleniem, ale też zbliżeniem. Pulsacją. Ważne jest pobudzenie, które mi tu towarzyszy. Pobudzenie fizyczne i intelektualne. Równocześnie z przygotowywaniem swojego ciała do tego wysiłku przygotowywałam swoją głowę, szczególnie poprzez lektury, które podsycały potrzebę ruszenia przed siebie. Będę wam o tych lekturach opowiadać w trakcie tego miesiąca. W swoim znakomitym eseju Catherine Malabou pisała „Nie można więc istnieć, nie będąc pobudzonym. Ta podstawowa konstatacja otwiera neurobiologii nową drogę, zdając sprawę z fundamentalnej roli emocji w życiu mózgu, to znaczy w jedności organizmu, w kompleksie utworzonym przez ducha i ciało”.

Trzymajcie kciuki, mam bowiem świadomość, że wsparcie przyjaznych i przychylnych mi istot będzie niezwykle ważne. Bądźcie ze mną. Tekst Czytanie wody zakończyłam słowami: „Do zobaczenia, rzeko!”. No i jestem nad tobą, Wisło. Widzimy się! Zaczynamy.

Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.

Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00