numer wrześniowy
Newslettery
Rzeczywistość
Felietony
Idee
Posłuchaj
Kultura
Czytaj
Wszystko było inaczej ich drugiego lata na kempingu. Rok wcześniej znajdował się tu ugór porośnięty pokrzywami i kwitnącą żółto rutą. Za kuchnię służyła stara drewniana szopa. Tymczasem z szopy zrobiono składzik do przechowywania wioseł, namiotów i kamizelek ratunkowych, wszystko opatrzone napisem „Hemingway”. Taką nazwę nosił kemping. Uczestnicy zorganizowanych spływów kanu narzekali na manifestujący się w ten sposób przestarzały obraz męskości, i to akurat w miejscu, gdzie zamierzali odpocząć. Zarządcy kempingu obstawali jednak przy swoim. Goście rezerwowali wczasy na łonie natury, obejmujące wyżywienie, sprzęt, apteczki pierwszej pomocy i tabletki do uzdatniania wody, szkolono ich z techniki wiosłowania i pouczano o zasadach postępowania w miejscach biwakowania, byli ubezpieczeni i nosili nieprzemakalne ubrania.