Opowiadanie
Kotasy
Kiedyś strasznie chciałam mieć kotka. Było to moje życzenie numer jeden, najważniejsze na bardzo krótkiej liście marzeń. Matka oczywiście się nie zgodziła. Wmówiła mi alergię...
Kiedyś strasznie chciałam mieć kotka. Było to moje życzenie numer jeden, najważniejsze na bardzo krótkiej liście marzeń. Matka oczywiście się nie zgodziła. Wmówiła mi alergię...
Na płocie powiewały strzępy plakatów, każdy z widoczną gwiazdą Dawida wymalowaną na fragmencie twarzy Tadeusza Mazowieckiego. Szłyśmy w milczeniu z mojego mieszkania w kamienicy do jej mieszkania w bloku na pobliskim osiedlu.
Czy pan należy? Ale to na szczęście nie do mnie, głos za plecami, chyba do telefonu, czyli w kosmos, może nawet do nikogo. Przejmuję to pytanie i rozwijam po swojemu, gnę jak pręt szkła. – Czy pan
Wyobrażasz go sobie za oknem. Za szybą izolatki, gdy leży w świetle, w sterylnym pokoju, podpięty do migających urządzeń, a wokół łóżka więdną bukiety kwiatów. Jest tak cicho. Zupełnie jakby to była scena z filmu,
Zawsze wyobrażała sobie rodzinę jako niewielkie stado. Myśląc o swojej przyszłości, widziała wielkie łóżko, w którym obok niej leżałby mąż, między nimi dwójka zmęczonych zabawą dzieci oraz pies opierający łeb na jej nogach.
Ojciec zapomniał się zastrzelić. Zbyt długo patrzyłam na ekran smartfona, próbując zrozumieć esemesa.
Przed tunelem Sørlandsporten, na pasie wjazdowym po prawej stronie, pojawia się pędzący samochód. Johanne patrzy na niego – mija kilka długich sekund, zanim dociera do niej, że jest za blisko.
Kiedy się dowiedziałam, że tam są? Kiedy pierwszy raz przyłożyłam ucho do podłogi, spróbowałam podważyć jedną z cienkich listewek, którymi babcia łatała szpary między klepkami? Jaki szmer, szelest, jaki ślad zapachu sprawił,