Wersja audio
Twarz Idy nagle całkiem straciła kolor. Wargi odcinały się od skóry jak skaleczenie. Dziwne, kiedy wyjeżdżali z domu, była w dobrym humorze. Trzy razy upewniła się, że niania wie, co zrobić, jeśli mała się obudzi. Przed wejściem do samochodu uśmiechnęła się do niego, mógłby powiedzieć, figlarnie. Jednak po drodze, w miarę jak wyjeżdżali z miasta, słuchając poleceń Map Google, stawała się coraz bardziej milcząca, aż całkiem ucichła. Pełnym dziwnego popłochu wzrokiem patrzyła przez okno.
– To tutaj? – zapytała z niedowierzaniem, kiedy zatrzymał samochód przed willą.
– Tak. Nieźle, co?
Opuściła szybę, do auta wpadło szczekanie psa i zapach drzew.
– Nieźle – potwierdziła.
Jej głos stał się suchy i szeleszczący, jakby ktoś w jej płucach zamiatał liście.
„Dozorca, który budzi mnie rano – pomyślał Emil – dozorca i dźwięk jego miotły”. Czasem zagłuszają go samochody albo kroki, ale w końcu znowu go słychać.