Wersja audio
Twarz Idy nagle całkiem straciła kolor. Wargi odcinały się od skóry jak skaleczenie. Dziwne, kiedy wyjeżdżali z domu, była w dobrym humorze. Trzy razy upewniła się, że niania wie, co zrobić, jeśli mała się obudzi. Przed wejściem do samochodu uśmiechnęła się do niego, mógłby powiedzieć, figlarnie. Jednak po drodze, w miarę jak wyjeżdżali z miasta, słuchając poleceń Map Google, stawała się coraz bardziej milcząca, aż całkiem ucichła. Pełnym dziwnego popłochu wzrokiem patrzyła przez okno.
– To tutaj? – zapytała z niedowierzaniem, kiedy zatrzymał samochód przed willą.
– Tak. Nieźle, co?
Opuściła szybę, do auta wpadło szczekanie psa i zapach drzew.
– Nieźle – potwierdziła.
Jej głos stał się suchy i szeleszczący, jakby ktoś w jej płucach zamiatał liście.
„Dozorca, który budzi mnie rano – pomyślał Emil – dozorca i dźwięk jego miotły”. Czasem zagłuszają go samochody albo kroki, ale w końcu znowu go słychać.

Willa, przed którą się zatrzymali, okryta kocem z czerwonego bluszczu, udawała skromny dwupiętrowy budynek, ale jej elewacja zdradzała rozmach i chyba lekkie szaleństwo architekta. Umieścił dom dokładnie na zakręcie, na niewielkiej działce, ale za to wyciągnął go w górę bez kompleksów.
– Ale zaparkować nie ma gdzie. – W głosie Emila zabrzmiała nutka satysfakcji. Malutka. Maciupeńka jak drobinka brokatu.
– Może tam? – Ida wskazała dłonią. Zobaczył, że jej mały palec drży, jakby dostał ataku padaczki. Pozostałe cztery palce z czerwonymi główkami nie przyznawały się do niego.
Pojechał tak, jak sugerowała, nie miał innego pomysłu. Za zakrętem faktycznie było sporo miejsca. Czujniki piszczały, kiedy parkował. Zamek centralny zastukał elektronicznym klik klak. Wieczór się zaczynał.
– Jak myślisz, ile płacą za wynajmowanie czegoś takiego? – zapytał.
Milczała. Skuliła się w swoim swetrze, chociaż wieczór był przecież …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.