Wersja audio
– Zostaliśmy wessani przez przyszłość – powtórzył Tim. – Nocą. Podczas snu.
Philip K. Dick , Śniadanie o zmierzchu
Ten dzień miał być najgorętszym dniem wiosny. Mimo że jeszcze nie skończył się maj, zapowiadano ponad 47 stopni Celsjusza.
Jakub Derner, siedmiolatek o drobnej, bladej buzi i czarnych, prostych włosach do ramion, ubrany w niebieską piżamę, patrzył przez szybę na konika morskiego, który dziwnymi podskokami poruszał się po akwarium. Kolorowe wodorosty kołysały się jak las podczas wietrznej pogody. Konik był prześliczny, biało-różowy w drobne, czarne kropeczki. Miał na imię Miranda.
Jakub usłyszał na schodach lekkie kroki Deszcz, swojej wietnamskiej niani, i przypomniał sobie, że miał się ubrać.
– Muszę iść do szkoły. Inne szkoły nie mają lekcji, bo jest za gorąco, ale nasza ma certyfikat klimatyczny i musimy się uczyć. Ale trudno. Nie martw się, Miranda. Zobaczymy się po lekcjach – powiedział.
Deszcz wpadła do pokoju jak burza.
– Za dziesięć minut wychodzicie. Co ty robiłeś? – spytała gniewnie.
– Bawiłem się z Mirandą. Wiesz, że ona płynie tam, gdzie jej powiem? Jak powiem „do góry”, to płynie do góry, a jak „do dołu”, to płynie do dołu. Naprawdę, Deszcz.
– Szkoda, że ty nie jesteś taki mądry. Powiedziałam ci przecież, żebyś się ubrał, a ty wciąż jesteś w piżamie.
Jeszcze rok temu wszyscy mówili do Deszcz „nianiu”. Ale któregoś dnia starsza siostra Jakuba, Eda, powiedziała, że już nie będzie tak do niej mówić. Wtedy mama …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 9,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fragment pochodzi ze zbioru opowiadań, który ukaże się pod koniec roku nakładem wydawnictwa Nisza.