Wersja audio
Przyszła z lasu.
Zresztą tylko stamtąd można było do nas przyjść. Kiedy zniknęła – dużo wcześniej – nie zdziwiliśmy się. To się zdarzało już innym. Ale ona wróciła. To – przynajmniej wtedy – nie udało się jeszcze nikomu.
Była starsza. We włosach – gdy szła przez wieś – błyszczały pojedyncze, pozbawione barwy nitki – niemal przezroczyste, pochłaniające światło, stwardniałe, obrócone w siwiznę pasma.
Miała na sobie te same ubrania, nieco podniszczone, ale mniej, niż można by się spodziewać. Była trochę bledsza i szczuplejsza.
A jednak to nie to, co się w niej zmieniło, tak nas zaniepokoiło.
– Ona jest taka sama.
Nie wiadomo, kto pierwszy wymówił te słowa – ale z pewnością już wtedy zostały wypowiedziane nie z potrzeby zrozumienia, lecz ze strachu.
– Taka sama jak kto?
– Taka sama, jak była.
A przecież wyglądała inaczej, mieliśmy wrażenie, że naprawdę sporo czasu minęło…! I co gorsza, czuliśmy się tak po raz pierwszy od dawna.
Kiedy weszła do Lipowca – główną drogą, mijając zardzewiałą tabliczkę z …