Ten człowiek nie mógł tego robić ot tak, sam z siebie, a jednak nie robił tego inaczej, więc wszyscy założyli, że miał zaburzenia umysłowe. Przede wszystkim zawsze wychodził zza tego samego śmietnika. Do tego robił to w ten sam monotonny sposób, będąc tak samo irytująco zgarbionym i legitymując się tym samym delikatnym uśmiechem przyklejonym do twarzy, na której mapa zmarszczek nie wykazywała niczego innego niż śmiałość niezmierzonej chęci wypowiedzenia dwóch słów. Codziennie identycznych, codziennie o tej samej porze. Do każdego takich samych, a jednak każdego irytowało w nich co innego.
Człowiek ten był …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 9,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?