Wersja audio
Wróciła do chaty.
Dziękuję, powiedział.
Wyszedł, ona rozebrała się i udrapowała prześcieradło tak jak wcześniej. Zawołała go.
Tá mé réidh! , panie Lloyd. Jestem gotowa!
Poprawił ją, poprawił prześcieradło i zaczął rysować.
Zamknęła oczy.
Muszę mu powiedzieć, powiedzieć Jamesowi, by mu powiedział, że chcę się znaleźć w prostej ramie, białej albo kremowej, nie złotej, nic wymyślnego, tylko prostego. Prosta rama dla kobiety z wyspy. I na białych ścianach, panie Lloyd. Wyłącznie na białych ścianach. Prosta rama i proste ściany dla wdowy, dla młodej wdowy z daleka, z krawędzi. Młodej wdowy wyspiarki. Moje imię na stałym lądzie.
Tak mnie nazywają, kiedy chodzę tymi ulicami, wchodzę do tych sklepów, te oczy, te palce, te usta, pokazują mnie, wytykają, mówią o mnie, spójrzcie na nią, tam, wchodzi do tego sklepu, wychodzi z tamtego, to ona, ta młoda wdowa wyspiarka, znacie ją, znacie jej historię, młoda wdowa wyspiarka, która jednego dnia straciła męża, ojca i brata, wszyscy leżą pod wodą, w jedno popołudnie, to ona, boże, dopomóż jej, boże, ocal ją, boże, umiłuj ją, choć bóg jest dobry, bo dał jej najpierw syna, syna, który wygląda jak jego ojciec, by jej mąż żył dalej, dzięki bogu, dzięki dobremu bogu, ojciec żyjący przez swojego syna, przez niego, z nim, w nim, dzięki bogu, ma oczy swojego ojca, włosy swojego ojca, podbródek swojego ojca, ojciec, syn i duch święty, duch święty mężczyzny, męża, kochanka, przyjaciela, nie ma już po nim śladu, w skałach, w trawie, w falach, chmurach, w deszczu, w modlitwach, w różańcu, w krzyżach, nic, ani śladu.
Tych zapachów nigdy nie czułam nad ciałem mojego męża, nad jego trumną, bo nie miałam co pochować, nie miałam czego opłakiwać, nie miałam czego ubrać w ślubny garnitur, umyć, pocałować, przytulić. Nic.
Patrzyłam, dzień i noc, noc i dzień, polowałam, jak James poluje na króliki, ale nic nie znalazłam, więc zostają tylko migawki, czarno-białe, oczy zmrużone w wyspiarskim słońcu, uśmiech na twarzy, ale nic więcej, bo morze zabrało wszystko, rozbijając go na kawałki tak małe, by mogły wyruszyć przez świat w podróż dalszej erozji i przemiany, rozbijając go na jeszcze mniejsze cząsteczki, by otrzymał zatomizowaną wieczność, o panie, ale nic więcej, nic, czego mogłabym chwycić się w …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fragment pochodzi z powieści Kolonia autorstwa Audrey Magee. Książka w przekładzie Dobromiły Jankowskiej ukaże się 13 marca 2024 nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.
Prozę w „Piśmie" wspiera Miasto Gdynia, sponsor Nagrody Literackiej GDYNIA.