Wersja audio
Wczoraj, siedząc po raz trzeci w jasnej poczekalni prywatnego gabinetu onkologicznego przy Harley Street, doświadczyłam oderwania – i to nie w wyobraźni, nie, to było całkiem namacalne. Coś zerwało mi się w środku. Uwolnienie „ja” od doświadczenia. Właściwie lubiłam tam przychodzić. Recepcjonistki – młode, ładne, przezroczyste – były zawsze uprzejme. I witały mnie jak w spa. Tego dnia w wazonach stały wielkie lilie o rozwartych szeroko kielichach i grubych łodygach. Przycięte z beznamiętną precyzją pręciki zostawiły na białych płatkach czerwone smużki pyłku. Mimowolnie przychodziła na myśl O’Keeffe. Teraz czekałyśmy obie. Ze spokojną pewnością, że w wydzielonych z outlookowego kalendarza chwilach wszystko rozegra się zgodnie z planem. Siedząc na dużym pikowanym pufie, wyglądałam przez okno na ulicę.
Moja matka zawsze opowiadała mi przez telefon o ludziach, którzy ostatnio zmarli. Przypominała o istnieniu tej czy innej osoby. No jasne, że ją znałaś – pamiętasz, przychodziła do nas z siostrzenicą (miła dziewczynka, przyjaźniłyście się). Tak, tak, właśnie ona. No więc umarła w zeszłym tygodniu. Prawda? Coś strasznego. Trudno stwierdzić, czemu tak mnie ten jej zwyczaj irytował. Nie było w tym plotkarstwa ani złośliwości. Przeciwnie, jej regularne sprawozdania zdawały się wynikać z niewypowiedzianego poczucia straty.
Były jak dowód przez przypadki na to, że grozi nam wyginięcie – cokolwiek łączyło nas wszystkich w ramach pierwszej osoby liczby mnogiej.
Uznałam, że mam problem …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fragment Rozmowy pochodzi z książki Natashy Brown pt. Przyjęcie, która ukaże się 14 czerwca 2023 roku w przekładzie Martyny Tomczak, nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.