Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Opowiadanie

Zofia. Przeczytaj opowiadanie Urszuli Honek nominowanej do Nagrody Bookera

POSŁUCHAJ

Tak im powiedziałam: – Życie nie jest mi miłe – i na palcach stanęłam, niewidzialny węzeł nad głową zaczęłam ukręcać, w supeł wiązać jak buty. Te węzły i supły ćwiczyłam już tyle razy, stawanie na palcach, pewne i powolne ruchy, które przytrzymają kark, kiedy mi się zachce. Wychodziłam za dom, do lasu, do stodoły i zaczynałam ten balet. Najpierw wyćwiczyłam stawanie jak najwyżej i najdłużej, i to mnie najbardziej bolało, a dopiero potem ręce zaczynały latać nad głową. Trzeba jak najdłużej, bo jak cała stopa z powrotem dotknie ziemi, to już chce stawać i iść dalej. Serce chce zostać z rękami na górze, a nogi rwą się przed siebie. Przed burzą też tak było, leciałam szybko jak strzała i nagle upuściłam chusteczkę, którą dała mi matka. Wyhaftowała na niej mały słonecznik i jak szłam z domu, to zawsze pytała: – Zosiu, gdzie schowałaś chusteczkę, którą ci dałam? – Wywlekałam kieszenie i mówiłam: – Patrzaj, tutaj, nigdy jej nie zgubię – a jak się odwróciłam, to ujrzałam, że chusteczka leży na drodze, ale nogi nie umiały ze strachu się zatrzymać.


Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Zamów prenumeratę lub dostęp online.


Matko święta, wilku z lasu, panno orędowniczko, krowo cielna i niecielna, Jezusie spijający miody z ula, lisie z przetrąconą kitą, idźcie z nami przez świat. Tak mówiłam w noc, jak we wsi zaczęło się palić. A dzień przed tym, jak we wsi zaczęło się palić, śniło mi się, że matka siedzi w kuchni i gotuje zupę. To mówię do niej: – Mamuś, jak nie żyjesz, to dalej pamiętasz wszystkie przepisy? – A matka nic do mnie nie powiedziała, to myślałam, że nie słyszy, jeszcze głośniej zawołałam: – Mamuś, jak nie żyjesz, to dalej pamiętasz wszystkie przepisy?! – Za chwilę do mnie podeszła i tak samo, jak kiedy byłam mała, przewiązała mi opaską oczy, zaprowadziła do stołu i dawała różne rzeczy. To jej mówiłam: drewno, cukier, mąka, grzyb, jabłko, pies, pszczoła, źdźbło trawy, pszenica, kot, kurza noga, ale pod palcami poczułam, że coś zaczyna mnie parzyć.

Czytaj także inne wiersze Urszuli Honek: Witalisy

Zerwałam opaskę, ale nic nie widziałam, miałam ciemność przed oczami i nagle zaczęły palić się na mnie ubrania. Tak wyśniłam wam pożar, powiedziałam sąsiadom, którym spalił się dom, trzy krowy, pięć świń, dwadzieścioro kurcząt, osiemnaście kaczek i mała Helena. A po tym, jak wyśniłam im pożar, Tadek w następny dzień przyszedł czysty, w białej koszuli i spodniach w kantkę, choć zeszłej nocy jako ostatni wszedł szukać śpiącej w kołysce małej. – Tej małej żem nie znalazł, pewnie w popiół się zamieniła, bo kto wszedł do chałupy, to jej nie zauważył. Widziałem tylko, jak ta starsza, Eleonora jej na imię było, siedzi przy piecu i cała jest już osmalona. To żem przeszedł przez ogień, w każdy kąt zajrzałem, ale nic już tam nie było. Myślałem, żeby wziąć tego trupa, na ręcach go wynieść, ale się bałem, że złamie się wpół, bo taki był już przepalony. Przeniósłbym ją jak pannę młodą przez próg, ale jakby jej ręki albo nogi brakowało, to co to by było za wesele? Z tobą się ożenię – tak mi przyrzekł Tadek.

xyz

Po tej obietnicy, jak się budziłam, to tylko czekałam, żeby dzień był już ku końcowi, bo szłam do Tadka w umówione miejsce. Jak się kończył dzień i mogłam już do niego lecieć, to pierwsze co brałam ze sobą, to kijek, żeby odganiać dzieciarnię, bo się zdarzało i tak, że drogę mi zastępowała. – A gdzie idziesz? – się pytali. – Twój narzeczony dzisiaj już nie dokuśtyka, bo ziemią ma przykryte czoło, twój narzeczony za rękę cię nie weźmie, bo palce ma wyżarte przez robale, o, popatrz, takie! – I rzucali mi na głowę szczypawice, mrówki i czarne chrząszcze. Strzepywałam robactwo i butami wgniatałam w piach, a potem kijem na nich się zamachiwałam i wywijałam tak długo i celnie, że zaraz któreś dostawało w łeb, kolana albo plecy. – Odejdźcie, odejdźcie! Niech wszystko, co wam się urodzi, w ciemnym grobie spocznie, nim otworzy oczy, niech wasze matki i ojcowie wyrzekną się was nie trzy, a trzydzieści razy, a wszystko, co martwe, wstanie z grobu i podpali to, co jest wam na tym świecie miłe. – A jak na mnie pluli, to wcale nie ścierałam z gęby, tylko wcierałam w siebie i darłam się tak głośno, że ziemia pękała na pół, a jak już ziemia pękła na pół i zobaczyli, że w środku nie ma nic, to jeszcze bardziej ze strachu uciekali, niż gdyby zobaczyli buchające płomienie. I mogłam iść wyprostowana do Tadka w umówione miejsce, a on prawie zawsze czekał na mnie pierwszy, jak na królową. Ale czasami się zdarzało, że to ja czekałam, czujnie jak pies wypatrywałam na horyzoncie jakiegoś ruchu. Jak już wypatrzyłam, że coś miga, to dopiero po chwili doszło do mnie, że to Tadek, bo ubrany był w gruby kożuch, czapkę z króliczego futra, którą mu dałam, a prawą nogę wlókł za sobą. – Czyś ty chory, co tobie, słońce grzeje, a tyś taki? – zapytywałam, a Tadek coraz mniej mówił, czasami tylko jedno słowo, ale tak cicho, że nic nie rozumiałam. „To przez nogę – myślałam – bo jak kogoś coś boli, to ani jeść, ani gadać nie chce”. Coraz dłużej i dłużej musiałam na niego czekać, a zdarzało się i tak, że nie przychodził. Jak nie przychodził, to i tak czekałam, a jak go nie było, wstawałam i szłam pod jego dom, żeby wpatrywać się w okna, czy go tam nie widać. Nieraz tak długo się wpatrywałam, że mi się zdawało, że zaraz oślepnę, ale ani na chwilę nie odwróciłam głowy w lewo ani w prawo, bo jakby szybko mignął, a ja bym nie dojrzała? Tylko raz do niego zapukałam, ale zaraz tego pożałowałam, bo jego ojciec z wrzątkiem na mnie wyleciał. – Jak małej kurwie się chce, to niech idzie na górkę do Rożnowic, tam Tadka znajdzie, jak dobrze pogrzebie. – Na górce się z nim nie umawiałam – tak mu powiedziałam. – Miał być, a go nie ma.

Czytaj także inne wiersze Urszuli Honek: moja mała

Chodziłam w każde miejsce, w którym żeśmy się widzieli, i wszędzie wyryłam kijkiem w ziemi serce na znak, że tu byłam. Bo jakby przyszedł nie pod las, a nad potok, to wiedziałby od razu, że tu byłam, że nie zapomniałam. I wtedy z tych nudów, jak czekałam, albo z tęsknoty za nim, zaczęłam stawać na palcach i ćwiczyć. Na początku nic z tego nie wychodziło, zaraz na ziemię spadałam, supły się pętliły i trzeba było unosić ręce i rozplątywać. – A na nic mi te tańce, jak mi nie wychodzi – mówiłam, ale po czasie umiałam wystać coraz dłużej, a ręce coraz sprawniej chodziły i jak już stanęłam wysoko, a nie wiem, ile miesięcy minęło, dojrzałam, że Tadek idzie, „Ale czy to Tadek” – pomyślałam, jak był coraz bliżej. Nogę wlókł za sobą jeszcze bardziej, pochylony był jak nasz kościelny, który co niedzielę świeczki odpala i jest już tak zgarbiony, że ręce wiszą mu prawie przy posadzkach. „Ten przed Bogiem się tak kaja, a Tadek przede mną” – tak mi się wtedy pomyślało. – Gdzie ty byłeś, co robiłeś, że cię nie widziałam? Po nocach za tobą chodziłam, przed domem wystawałam, a tyś jakby się zapadł pod ziemię. Mów tu zaraz, gdzie cię niosło, czyś z tamtą z pożaru, co przez próg chciałeś wynosić, do ślubu poszedł? Popatrz tu zaraz w oczy i mów, jak przyrzekłeś. – Byłem tu cały czas, Zosiu miła. Patrzyłem, jak na palcach stajesz i ręce do góry unosisz. Paluszki masz już wyćwiczone, rączki silne i sprawne się zrobiły, ale czy słyszysz ich płacz? Czy ty, Zosiu, słyszysz? Ta mała tak cichutko kwili, jakby wcale nie chciała, żeby ją dojrzano, a ta starsza nic nie mówi, bo piorun trafił ją w gardło, ale pokazuje palcem, w którą stronę mam iść, w jaki kąt zajrzeć. I lecę to w ten, to w tamten, a tam nic nie ma. Poszłabyś ze mną, sprawdziła, może tobie pokaże, gdzie ta mała leży.

Przestałam się odzywać do sióstr i ojca, żadnego słowa już w gębie nie miałam, a jak ją próbowałam tylko otworzyć, żeby coś powiedzieć, to mi wychodziło „aaaaaaa”, jakbym się dopiero uczyła mówić. A co ja bym miała mówić, do kogo i po co? Tadek, co przyrzekł, to nie dotrzymał, w umówione miejsca już wcale nie przychodził, a serca, co kijami w ziemi wypisałam, dzieciarnia zadeptała. – Pokaż nam, Zośka, co masz pod sukienką, pokaż nam, Zośka, co masz w sercu, to ci powiemy, czy kawaler będzie jeszcze do ciebie przychodził – tak się ze mnie śmiali. Tylko roboty jeszcze się trzymałam i ćwiczyć, jak ćwiczyłam, nie przestawałam za domem, pod lasem, za stodołą, żeby nikt mnie nie zobaczył. Jak się roboty jeszcze trzymałam, to w tamto południe poszliśmy wszyscy kopić siano, machałam grabiami, jakbym diabły odganiała, „Szybko trza zrobić i iść dalej ćwiczyć” – tak żem pomyślała. Patrzyłam, jak Maryśka z Piotrkiem chichotała, w powietrzu kreśliła mu słowa, a on miał odczytywać, a potem malowała mu serca, co mnie bardziej wnerwiło, bo koślawe były. Rzuciłam grabiami, stanęłam przed nimi wyprostowana, najwyżej, jak umiałam, ręce w powietrzu robiły zgrabne, małe supły, ale tak mocne, że utrzymałyby nawet wielkiego byka. – Życie nie jest mi miłe – tak im powiedziałam. Przegięło mnie wpół, jak grabiami w plecy od ojca dostałam, ale znowu się wyprostowałam i dalej zaczęłam ukręcać. – Po łebie mnie nie boli, po plecach mnie nie boli, czekam, aż ktoś mocniej przypierdoli. – Tak mu powiedziałam, jak już widziałam, że grabie łamią się wpół.

Partnerem prozy w „Piśmie” w 2020 r. był Wrocław Miasto Literatury UNESCO i Wrocławski Dom Literatury.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00