Wersja audio
Miłość łączyła ich niewidzialną nicią.
Phoebe wysiada z taksówki. Mężczyzna w bordowym uniformie podchodzi do niej z taką powagą, że wydaje się, jakby wszystko zostało zaaranżowane dawno temu. Dlatego Phoebe ma pewność, że postępuje słusznie.
– Dobry wieczór – mówi mężczyzna. – Witamy w Cornwall Inn. Mogę prosić o bagaż?
– Nie mam bagażu – odpowiada Phoebe.
Kiedy wyjeżdżała z St. Louis, wydawało jej się ważne, żeby niczego ze sobą nie brać, zostawić męża, dom i walizki. Wiedziała, że pora iść dalej, bo w zeszłym roku, gdy rozprawa rozwodowa dobiegła końca, wszyscy byli co do tego zgodni. Ogłuszyła ją definitywność ich ostatniej rozmowy, sposób, w jaki jej mąż powiedział: „Dobra, to się trzymaj”, jakby był listonoszem życzącym jej miłego dnia. Potem nie była w stanie nic więcej zrobić, mogła tylko wpełznąć do łóżka, pić gin z tonikiem i wsłuchiwać się w odgłosy lodówki pracowicie wytwarzającej lód. Zresztą i tak nie miałaby dokąd pójść. Był środek lockdownu i Phoebe wymykała się tylko po alkohol i papier toaletowy, a zdalne zajęcia prowadziła codziennie w tej samej bluzce, bo czy ludzie w ogóle nosili coś innego niż koszule? Do zniesienia lockdownu zdążyła zapomnieć.
Teraz jednak stoi przed dziewiętnastowiecznym hotelem w Newport ubrana w jedwabną szmaragdową sukienkę, jedyną rzecz, o której może powiedzieć, że wciąż ją lubi, bo nigdy wcześniej jej nie wkładała. Nie robili z mężem nic, co by wymagało aż takiej elegancji. Byli wykładowcami. Cenili wygodę. Luz. Dobrze się czuli przy kominku, z kotem na kolanach. Lubili rzeczy zwykłe, brali to, co było w menu, to, co leciało w telewizji, to, co znaleźli w lodówce, wkładali najnormalniejsze w świecie koszule. Bo czyż nie po to nosiło się ubrania? Żeby udowodnić, że jest się normalnym? Że dzień w dzień, bez względu na wszystko, jest się osobą, która może włożyć zwykłą bluzkę?
Tego ranka jednak Phoebe, zanim wsiadła do samolotu, obudziła się ze świadomością, że nie jest już normalna. A mimo to zrobiła sobie tost. Wzięła prysznic. Wysuszyła włosy. Zebrała notatki na drugi dzień zajęć w semestrze jesiennym. Otworzyła szafę i spojrzała na wszystkie ubrania kupione swego czasu po prostu dlatego, że wyglądały jak to, co powinna nosić do pracy wykładowczyni. Rzędy bluzek w jednolitych kolorach, damskich wersji tego, w co ubierał się jej mąż. Wyciągnęła szarą, przyłożyła do siebie …
Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.
Dostęp online
wersja audio i na czytniki,
dostęp do aplikacji i serwisu
9,99 / miesiąc
Prenumerata
co miesiąc papierowe wydanie,
dostęp online do aplikacji i serwisu
16,99 / miesiąc

Fragment pochodzi z powieści Goście weselni, która ukaże się 4 czerwca w przekładzie Katarzyny Makaruk nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.