Wersja audio
Zamykam drzwi najciszej, jak tylko potrafię. Specjalnie wstałem wcześniej, żeby wyjść z domu jeszcze przed moim głupim bratem. Zwykle to on w takich sytuacjach znika na kilka godzin, a jego robota spada na mnie. Matka stara się być fair i mówi wtedy, że jak tylko wróci, to z nim porozmawia i będzie za karę wykonywał moje obowiązki przez cały tydzień. Ale gdy tylko pojawia się taka możliwość, on znowu rozpływa się w powietrzu. Dni mijają, każdy zapomina o sprawiedliwości, a najprostszym sposobem, żeby nas uciszyć podczas kolejnej awantury, jest wrócenie do starych zasad. Pomyślałem wczoraj, że lepiej uciekać, niż liczyć na to, że brat poczuje wyrzuty sumienia i że tym razem to ja będę się byczył.
Udało się, nie zakłóciłem porannego spokoju. Można nawet powiedzieć, że stałem się jego częścią, zaraz po tym jak odwróciłem się w stronę białego słońca i zanurzyłem w fali ognia. Ciężar upału sprawił, że jestem niezdolny do szybkich i nieprzemyślanych ruchów, które zwykle są źródłem hałasu. Jest 26 stopni i tylko jedna chmura, która kłębi się i kłębi. Być może tam, wysoko, jest dość powietrza, żeby mogło cokolwiek poruszyć. Tu, dziś, ledwo go starcza, żebym wziął oddech.
Nie chodzi o to, że by mi nie wybaczyła, wybaczyłaby w sekundę, chodzi właśnie o tę miłość i bliskość, czułe objęcie i porozumienie, których nie dałbym rady znieść.
Dopiero siódma rano, nie przemyślałem tego aż tak dobrze. Nie wiem, co zrobić z czasem. Tylko jezioro wchodziło w grę. Ale odkąd utonął tam dzieciak, rodzice, ignorując codzienne niekończące się, piekące promienie, mówią, że mam tam po prostu sam nie chodzić. Poczułem strach, gdy postanowiłem złamać ten zakaz. Nie z powodu wściekłego ojca, ale ze względu na zawiedzioną matkę, która prosiła mnie o to tyle razy. Nigdy nie wiem, co zrobić z jej ogromnym żalem, trudno mi wtedy nawet na nią patrzeć. I szczerze chcę ją przeprosić, ale nie przechodzi mi to przez gardło. Nie chodzi o to, że by mi nie wybaczyła, wybaczyłaby w sekundę, chodzi właśnie o tę miłość i bliskość, czułe objęcie i porozumienie, których nie dałbym rady znieść.
Mama nie może się dowiedzieć.
Z pokoju mojego brata dolatuje już muzyka. Za chwilę wszyscy wstaną i zaczną kręcić się po domu, muszę iść. Sięgam do stojącej na ganku szafki z butami i decyduję się na stare sneakersy. Nie zakładam ich, tylko biorę do ręki i na palcach przechodzę przez dziurę w płocie za domem. Okno wychodzące na tę stronę ma tylko moja mała siostra, ale z nią raczej nikt nie będzie rozmawiał, a już na pewno nie będą jej pytać o zdanie.
Wiedziałem, że to ostatni raz, kiedy się widzimy. Tak postanowiłem i chciałem dać jej jeszcze kilka minut, żeby mogła dokończyć swoje przedstawienie. Nie dlatego, że mnie ciekawiło, znam jego przebieg na …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Proza w „Piśmie” w 2024 roku powstaje m.in. dzięki wsparciu Fundacji Michalskiego.