Wersja audio
Zauważam go po raz pierwszy, kiedy przechodzi przez jezdnię. Najpierw zwracam uwagę na opuszczoną głowę, którą prawie nie obraca, mimo że przechodzi przez ruchliwe skrzyżowanie, a potem na jego chude jak nitka ciało, ciągnięte przez sznurkowate nogi. Przedziałek na środku sprawia, że jego włosy wyglądają jak skrzydła wrony, usiłuje nieść stertę książek, opierając je o tors; jakby zapomniana druga ręka to zwisa za plecami, to ucieka w bok, po czym on wciska ją w kieszeń i podciąga przyciasne bordowe sztruksy.
Siedzę w cieniu, w kawiarnianym ogródku, zmierza w moim kierunku, ze słońcem na karku, dorosły mężczyzna w ciele nastolatka, wkrótce widzę go przez moment całkiem z bliska, gdy mnie mija, dostrzegam drgnięcie oczu, przedmioty w kieszeniach spodni, delikatne owłosienie karku i ogolone przedramiona, za chwilę wchodzi do ogródka tej samej pustej kawiarni, na moment zatrzymuje się przy stoliku po przeciwnej stronie, papieros zdążył mi się już wypalić, i wygląda na zmieszanego, jakby wiedział, że ktoś go obserwuje. Całym ciałem przygotowuje się do ziewnięcia, którego słabiutki chuch znika w najbardziej wstydliwej piąstce, jaką w życiu widziałem, dłoń, którą przysłonił usta, otwiera się w stronę ulicy, powoli niczym rozwijający się pąk kwiatu, i dopiero teraz odkłada książki na stół, i przysiada.
Jest początek kwietnia i nie mogę oderwać od niego wzroku. Wygląda na przestraszonego i zagubionego, jakby żył na jawie, niewybudzony z nieprzyjemnego snu, jakby podążał innym tempem i według innych zasad niż wszyscy wkoło, a w jego pozie i gestach – w tym, jak ostrożnie otwiera książki, jakby się bał, że zniszczy okładki, jak ściska długopis wyciągnięty z kieszeni, jakby był to kawałek potłuczonego kryształu, jak co jakiś czas uciska skronie i zamyka …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fragment pochodzi z książki Niewidzialni, która w przekładzie Adama Sandacha ukaże się w lipcu 2024 roku nakładem Wydawnictwa Pauza. Autor będzie gościem tegorocznej edycji festiwalu Literacki Sopot.
Proza w „Piśmie” w 2024 roku powstaje m.in. dzięki wsparciu Fundacji Michalskiego.