Dom spakowany w jedną torbę
Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę do końca grudnia 2022 roku prawie siedemnaście milionów Ukraińców musiało opuścić swoje domy. Do Polski wyjechało ponad osiem i pół miliona, głównie kobiety i dzieci. Sześć i pół miliona wróciło do Ukrainy.
Koleżanki uciekały z Ukrainy do Polski, a Rusłana, nauczycielka wychowania przedszkolnego, mama dziewięcioletniej Janinki i czternastoletniej Zosi, nie potrafiła podjąć decyzji o wyjeździe. – Bałam się zostawić męża w Ukrainie. Bałam się, że wróci do Lwowa, do domu, a nas tam nie będzie. Byłam przekonana, że jeśli wyjedziemy, to na zawsze – opowiada.
Rok przed rosyjską inwazją na Ukrainę Władysław zaciągnął się na żołnierza kontraktowego. Wcześniej był motorniczym tramwaju. – Nie chciałam go puścić do wojska. Uparł się, bardzo długo mnie przekonywał. On czyta dużo książek, interesuje się historią. Ma czterdzieści dwa lata i umysł starego człowieka. Przeczuwał, że nadciąga wojna. – Władysław kupił agregat. – Powiedział, że na wszelki wypadek, gdyby Rosjanie odcięli prąd i wodę.
W 2021 roku pojechał na wschód Ukrainy, gdzie wojna trwała od ośmiu lat. Wtedy też zaczęło się w lutym, najpierw od aneksji Krymu i wystąpień prorosyjskich separatystów na Donbasie. – Mówił, że trzeba bronić Ukrainy przed Rosją. Przyjechał do Lwowa na przepustkę. Mieli mu zoperować kolano. Nie zdążyli. Gdy wojska rosyjskie przekroczyły granicę, założył czarny sweter zapinany pod szyję, wodoodporne skarpety i pojechał – kontynuuje Rusłana. – Zadzwonił do nas w połowie marca. „Musicie uciekać do Polski”, powiedział. Nie miałam problemu z tym, żeby zostawić meble i dywany. Żal mi było prezentów od bliskich, drobiazgów, w których widziałam całe swoje życie.
Plecaki Rusłany i córek mogły pomieścić po dwie bluzy, dwie pary spodni, dwie koszulki. Zadecydowały, że każda zabierze też dwa przedmioty, z którymi jest najbardziej związana.
Zosia zabrała przytulanki wielkości jabłka. – Dostałam od przyjaciółki na urodziny. Chcę o niej pamiętać – mówi dziewczynka.
Janinka pierwszy raz w życiu musiała dokonać tak trudnego wyboru. – Żyrafkę dostałam na święta, a króliczka od taty – mówi o wybranych pluszakach. Rusłana zabrała medalik z Matką Boską (prezent od przyjaciół), koszyk, który zrobiła na szydełku, i dużo leków. – Żal mi było zostawiać teściową i szwagierkę, które nie chciały wyjechać, ale bałam się alarmów bombowych – opowiada. – Założyła wojskowy sweter Władysława. Wsiadła z córkami do autobusu, by przekroczyć polsko-ukraińską granicę.
Oksana, ekonomistka, przed wojną pracownica stacji benzynowej pod Kijowem, uciekła z siedmioletnim Iwanem i szesnastoletnią Sofią. – Spakowałam dom w jedną torbę. – Do Polski jechali kilka dni, pociągiem pełnym ludzi, z zasłoniętymi oknami, przestraszeni.
Julia uciekła z obwodu winnickiego z trojgiem dzieci. Masza ma dziewięć lat, Jarek sześć, Artem w dniu wyjazdu miał półtora roku.
Zdanie „uciekłam ze względu na dzieci” w opowieściach kobiet, które dotarły do Polski, powtarza się jak refren. Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała na początku stycznia, że od 24 lutego 2022 roku zginęło 452 dzieci, a 876 zostało rannych. To nie są liczby ostateczne.
W opublikowanym w październiku dokumencie Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) pod tytułem Report of the Independent International Commission of Inquiry on Ukraine (Raport niezależnej międzynarodowej komisji dochodzeniowej w sprawie Ukrainy) eksperci alarmowali, że wojna i zbrodnie z nią związane mają druzgocący wpływ na dzieci, że bombardowane są ich domy, szkoły, przedszkola, że dzieci pozbawione są dostępu do opieki medycznej. „Były zabijane albo ranione w swoich domach, schronach, na ulicach i placach zabaw” – napisali śledczy ONZ.
Media donosiły o dzieciach porywanych przez rosyjskich żołnierzy, wywożonych w głąb Rosji, oddawanych tam do adopcji. Rosja deportowała ponad trzynaście tysięcy ukraińskich dzieci – doniósł 9 grudnia „The Kyiv Independent”, powołując się na informacje podane przez Darię Herasymczuk, doradczynię prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do spraw dzieci. Pod koniec grudnia na stronie rządowej Ukrainy Children Of War poinformowano o 349 dzieciach uznanych za zaginione w wyniku działań wojennych.
Po przekroczeniu polsko-ukraińskiej granicy kobiety z dziećmi mogły odetchnąć z ulgą i powiedzieć: „Jestem w kraju, w którym nie ma wojny, nie ma alarmów bombowych. Jestem bezpieczna”.