Wersja audio
To jest biurko przy którym siedzę
i przy którym za bardzo cię kocham
a to jest maszyna do pisania
na jej miejscu było wczoraj twoje ciało
z ramionami zgarbionymi jak w greckim chórze,
z językiem, który ustanawia prawo jak król,
z językiem wyciągniętym do chłeptania mleka jak kot
z językiem — oboje owinęliśmy jego śliski żywot.
To było wczoraj, tego dnia.
To był dzień twojego języka,
Języka, który wyszedł z twoich warg,
dwóch otwieraczy, pół-zwierząt, pół-ptaków
złapanych w przejściu do serca.
Tego dnia przestrzegałam królewskich zasad,
mijałam twoje czerwone żyły i niebieskie żyły,
ręce w dół kręgosłupa, szybko jak po strażackiej rurze,
ręce między nogi gdzie okazujesz swoją wewnętrzną mądrość,
gdzie pogrzebane są złoża diamentów, powstają by same grzebać,
powstają szybciej niż zrekonstruowane miasto.
Pomnik jest gotowy w mgnieniu oka.
Krew płynie pod ziemią, a jednak wznosi wieżę.
Tłumy powinny opiewać jej potęgę,
rzucać confetti z prośbą o cud.
Z pewnością jest też prasa grasująca na nagłówki.
Z pewnością ktoś powinien nieść transparent.
Gdy zbuduje się most, czyż burmistrz nie przecina wstęgi?
tłumaczenie Paulina Korzeniewska
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.