Fotoreportaż
A ty masz dzieci?
„A ty masz dzieci?” – Próbuję nazwać to, co czuję, kiedy słyszę to pytanie. Nie chodzi nawet o to, że uważam je za niestosowne, chociaż czasem pada w zaskakujących okolicznościach. Kręcę wtedy głową i mam wrażenie, że powinnam się jakoś z tego wytłumaczyć. Ale nie umiem. Właściwie nie mam pojęcia, dlaczego nie mam dzieci. Zawsze myślałam, że przyjdzie moment, w którym obudzi się ten tajemniczy instynkt i powie: „Teraz”. Ale nie przyszedł. Nigdy nie zaczęłam „zaglądać do kołysek”. Bardziej rozczulają mnie stare psy niż małe dzieci.
Nie zmienia to faktu, że pytania związane z niedzietnością do mnie powracają. Czy nie żałuję? Czy czegoś mi brakuje? Czy gdybym mogła cofnąć czas, podjęłabym inną decyzję? Nie znam na nie odpowiedzi. Zapragnęłam więc przejrzeć się w historiach i przemyśleniach innych kobiet.
Ola i Rafał, opiekunowie sześciu adoptowanych kotów, motocykliści.
Ola Bobińska, lekarka weterynarii:
Od zawsze czułam, że żadnych ludzkich dzieci mieć nie chcę. Jaki jest sens tworzenia kolejnego człowieka? Płodzenie dziecka to najbardziej szkodliwa dla świata, nieekologiczna rzecz, jaką można zrobić. To produkowanie kolejnego konsumenta, który przez następne kilkadziesiąt lat będzie zużywał surowce i produkował śmieci, a w międzyczasie jeszcze się rozmnoży… Jest we mnie fundamentalna niezgoda na taki scenariusz.
Dałam ogłoszenia w mediach społecznościowych, że szukam bohaterek projektu fotograficznego o nieposiadaniu dzieci. Odpowiedziało bardzo dużo osób, odezwały się głównie (choć nie tylko) kobiety niedzietne z wyboru. Oczywiście sam taki wybór nie znaczy, że ktoś nie lubi dzieci i nigdy nie chciał ich mieć. Bywa też tak, że w określonych warunkach – kulturowych, środowiskowych, klimatycznych – dana osoba uznała, że lepiej nie sprowadzać na świat nowego człowieka. Że świat może nie być przyjaznym miejscem albo nowy człowiek może nie być przyjazny dla świata. Wśród kilkudziesięciu osób, które na różnych etapach zgłaszały się do mnie lub komentowały moje posty, nie było ani jednej, która żałowałaby decyzji o nieposiadaniu dzieci. Wątpię, by takich osób rzeczywiście nie było. Mam nadzieję, że odczarowując jedno społeczne przekonanie – że tylko tradycyjnie rozumiana rodzina daje szczęście – nie tworzymy kolejnego tabu.
Podczas wywiadów odkryłam, że wiele moich rozmówczyń utożsamia się ze swoją decyzją. Rozmawiałyśmy o oczekiwaniach społecznych, rozwiązaniach prawnych, przemianach obyczajowych, katastrofie klimatycznej, codziennym życiu, lęku przed starością, a czasem o byciu spychanymi na margines. Chyba żadna z nich nie podzielała jednak moich wątpliwości i pytań: Czy dobrze zrobiłam, czy jestem we właściwym miejscu, czy będę żałować? Zazdroszczę im tej pewności. Czy odnalazłam lustro, którego szukałam? Nie wiem.
Iza Wiśniewska, urzędniczka:
Szukam fundacji wspierającej osoby niemające dzieci. Chciałabym pomagać starszym małżeństwom, osobom samotnym, które dokonały takiego wyboru jak ja. Nie chcę, żeby pokutowało przekonanie, że tacy ludzie na starość nie mają na kogo liczyć. Mogłabym pomóc w załatwieniu sprawy w urzędzie, wypełnieniu druczków, konfiguracji telefonu, zakupach. Ale nie ma takiej fundacji. Gdyby była, to razem z mężem od razu zgłosilibyśmy się do pomocy.
Natalia Pancewicz, nauczycielka śpiewu i trenerka głosu osób transpłciowych:
Zawsze lubiłam dzieci, ale nigdy nie miałam poczucia, że chciałabym mieć swoje. Choć i tak nikt mnie o to nie pyta. Takie pytanie w ogóle nie powinno padać, ale kobiety heteroseksualne zwykle je słyszą, a lesbijki – nie. Myślę, że jest za mało wiedzy o tym, że tęczowe rodziny istnieją. A one istnieją i mają dzieci.
Karolina, zajmuje się konsultingiem w korporacji:
Niektóre koleżanki pytają, czy już podjęliśmy decyzję. A mnie to denerwuje. To tak jakby mówiły: „Dołącz do naszego klubu, musisz być taka jak my”. Nie wykreśliliśmy z mężem chęci posiadania dzieci. Ale zastanawiamy się, czy w ogóle tego chcemy, czy może wymaga tego od nas społeczeństwo. Wbito nam do głowy, że musi być małżeństwo, dom, dzieci – wszyscy tego od ciebie oczekują. Ale czy ty tego chcesz? To jest pytanie.
Aleksandra Bończewska, pracuje w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Łodzi, pisze pracę magisterską o kobietach niedzietnych w pokoleniu Y: Ze strony mężczyzn spotykam się z komentarzami typu: „Jak to nie chcesz mieć dzieci?! To dziwne!”. W rodzinie na początku mówiono, że mi się zmieni. Teraz nikt już nie komentuje. Kiedyś podczas spotkania rodzinnego, na które przyszłam z ówczesnym narzeczonym, jedna z cioć spytała, co z dziećmi. A moja babcia jej odpowiedziała: „Dajcie jej spokój. Jak będzie chciała mieć dzieci, to wam powie”. Bardzo mnie to chwyciło za serce.
Agata Rychcik-Skibińska, koordynatorka Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego WERTEP:
Macierzyństwo nigdy nie było moim priorytetem. Jako młoda osoba nie widziałam siebie w roli matki. Jako trzydziestolatka miałam taki moment, chciałam spróbować, ale potem zdałam sobie sprawię, że po prostu nie chcę mieć dzieci. Jest tyle dzieci potrzebujących opieki, że jeśli w jakimś momencie życia okaże się, że którymś z nich trzeba się zająć, zrobię to. Ale nie musi to być moje dziecko.
Iwona, pracowała w firmach handlowych, obecnie na emeryturze. Zajmuje się malarstwem i fotografią:
Od samego początku to była całkowicie świadoma decyzja. Mój mąż nie chciał mieć dzieci, a ja nie czułam instynktu macierzyńskiego. Zawsze bliższe mi były zwierzaki. Uważam, że na świecie jest za dużo ludzi, że zabieramy środowisko życia jego naturalnym mieszkańcom, a sami doprowadzamy do tego, że wiele zwierząt ginie. Na szczęście nigdy nie odczuwałam żadnej presji społecznej ani ostracyzmu z powodu swojej decyzji.
Nina Hutnik, nauczycielka akademicka, amazonka, ambasadorka Fundacji La Vie La Vie:
Myślę, że my, niedzietni, stanowimy mniejszość, która jest tłamszona i na której wywiera się presję – że powinniśmy robić więcej, na przykład więcej pracować, bo przecież mamy czas. A ja naprawdę kocham swoje życie. Mam fajną pracę, pasje i zainteresowania. Jestem osobą niedzietną z wyboru, choć po leczeniu raka piersi musiałam usunąć jajniki. Ale dla mnie,
dla mojego poczucia kobiecości, to nie miało żadnego znaczenia.
Anna Karolina Teruzzi, rysowniczka i tłumaczka komiksów:
Zaplanowałam sobie hipoteki odwrócone, bo nie wierzę w państwo opiekuńcze, a socjal na starość będzie niewystarczający po pracy w wolnym zawodzie. Kupując mieszkanie, rozważyłam, czy da się po nim jeździć wózkiem, czy da się odpowiednio urządzić łazienkę. Szukałam czegoś na parterze, założyłam wspólnotowy ogród z ławeczkami. Zrobiłam to dla siebie. Zostałam tak wychowana, by myśleć o swojej przyszłości. Moja matka mówiła, że trzeba stanąć na rzęsach, by mieć pieniądze na starość.
Marcelina Paprocka, dietetyczka i instruktorka personalna: Boli mnie, że osoby, które nie chcą mieć dzieci, są piętnowane. Nie przeszkadza mi, że ktoś ma rodzinę i dzieci – to jego wybór. Oczekuję tego samego – że inni zaakceptują moją decyzję. Myślałam o trwałej antykoncepcji. Ale w Polsce tylko mężczyznom wolno poddać się wazektomii, tymczasem kobiety nie mogą podwiązać jajowodów. I to też mnie boli. Trwała antykoncepcja jest legalna w Niemczech, Słowacji, Czechach, ale nie u nas.
Kamila, aktywistka klimatyczna związana z Extinction Rebellion:
Lubię spędzać czas z siostrzenicą i bratankiem. Daje mi to dużo radości. Jako nastolatka wyobrażałam sobie, że będę mieć dwoje lub troje dzieci. Ale kilka lat temu zainteresowałam się klimatem. Wierzę, że głównym motorem działania wielu rodziców jest to, by dać swojemu dziecku wszystko, co najlepsze, i ochronić je przed niebezpieczeństwem. Dlatego nie chcę mieć dzieci, bo bardzo boję się o kształt świata za dziesięć czy dwadzieścia lat. A przecież my już teraz doświadczamy zmian spowodowanych katastrofą klimatyczną.