Fotoreportaż
Wolność tak, przemoc nie
Piętnastego marca 2011 roku część syryjskiego społeczeństwa wyszła na ulice miast i wiosek, od Al-Hasaki, Dary przez Hamę, Idlib, Aleppo, po Ar-Rakkę. Iskrą wzniecającą ogień było zatrzymanie uczniów, którzy wysprayowali na murze szkoły hasła przeciw władzy. Ulice wypełnił protest. Ludzie klaskali, śpiewali pieśni, tańczyli dabke [lewantyński taniec ludowy – przyp. red.], krzyczeli, że system musi upaść. I ginęli, bo prezydent Baszar al-Asad wysłał przeciwko demonstrantom bojówki lojalistów szabihy [milicji syryjskiej – przyp. red.], wojsko i bezpiekę mukhabaratu.
Ale zanim przyszła wiosna, zaprotestował Hasan Ali Akleh. 28 stycznia 2011 roku wyszedł na ulicę Al-Hasaki w syryjskim Kurdystanie, oblał swoje ciało naftą i podpalił. Sprzeciwiał się tyranii i niewoli. W światowym rankingu wolności prasy i słowa kraj był wtedy czwarty od końca.
A gdy ktoś dał władzy pretekst, kończył w jednym z licznych więzień.
Gdy więc na początku marca dzieci z Dary wymazały na murze szkolonemu w Wielkiej Brytanii na okulistę Baszarowi al-Asadowi graffiti: „Kolej na ciebie, doktorze”, spotkała je kara. Najmłodszy ze „sprawców” miał dziewięć, najstarszy piętnaście lat. Wyciągano ich z domu o świcie, byli bici, na przesłuchanie wywieziono ich do innego miasta. Tego Syryjczycy już nie znieśli.
Fotografowałem syryjską rewolucję od pierwszych demonstracji w Damaszku po jej agonię, obserwując ucieczkę milionów uchodźców wewnętrznych i narodziny nowych dyktatur, wprowadzanych przez religijnych fundamentalistów. Dziś, dziesięć lat po tym, jak zrobiłem zdjęcie mężczyźnie z napisanymi na dłoniach postulatami: „Wolność – tak, przemoc – nie”, w Syrii nadal nie ma wolności, za to przemoc ma się dobrze. Zostali też ludzie, którzy od dekady nie mogą wrócić do swoich domów, bo opanowali je despoci, którzy mówią im, jak żyć, myśleć, kochać, wierzyć. Nadziei na pokój, a po nim na odbudowę, nie widać.
Kiedy w końcu przyjdzie na nią czas, Syria stanie przed ogromnym wyzwaniem pojednania i leczenia traum. Mój przyjaciel Raed Fares, zanim został zabity, powiedział mi: „Po wojnie przyślijcie do Syrii dwanaście milionów psychiatrów, jednego na dwóch Syryjczyków”.
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.