Wersja audio
Mówią, że on burzy zamki.
Gdziekolwiek przyjdzie,
jednym spojrzeniem
rujnuje
średniowieczne ruiny.
Rozsypują się w pył,
stają się polem,
i wtedy ktoś
opłakuje to miejsce,
a ktoś
buduje, co chce.
Mówią, że w ten sposób zarobił
kupę pieniędzy,
bo w tych dalekich
bisurmańskich krajach
nikt nie płacze po zamkach,
tam dobrze płacą
za sprawne rujnowanie.
A my do siebie go nie wpuścimy,
nie damy mu wizy,
zamkniemy nasze niebo
dla jego samolotów,
wysadzimy tory
przed jego pociągami.
Nasze drogi
obsadzimy do horyzontu
cierniami z metalu.
Nigdy
nie pokażemy mu
naszych
średniowiecznych
fortec
i pięćsetletnich
murów.
Niech nasze zamki
umierają same.
Niech tam swobodnie
biegają myszy,
niechaj wiejskie dzieci
wysadzają czerwone łuki,
a ich rodzice zbierają
całe cegły
i znoszą je na podwórka.
Nikomu nie mówcie,
że u nas są zamki.
Żeby on do nas nie przyjechał
i nie zniszczył
wszystkiego,
co mamy.
Przełożył Bohdan Zadura
Partnerem Poezji w „Piśmie” jest Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.