Krok za naturą
Odwiedziliśmy dziesięć miejscowości w Małopolsce, która mierzy się z najgorszym powietrzem i najpotężniejszym smogiem w kraju. Do rozmów zaprosiliśmy kobiety – będące często cichymi świadkami historii, pozostającymi w cieniu wielkomiejskiej narracji, także w obszarze ekologii i reagowania na efekty katastrofy klimatycznej.
„Tego świata już nie ma. Takiego, jaki poznawałam jako mała dziewczynka – z lasami pełnymi borówek, czystą wodą w potoku i snopami świeżego siana z pierwszego pokosu, z całym zagonem niebieściutkim od kwiatów…” – powiedziała Wanda Szado-Kudasikowa, poetka i góralka z Nowego Targu, która jest jedną z dziesięciu bohaterek projektu „Krok za naturą”, realizowanego przez „Pismo. Magazyn Opinii”.
Czym jest projekt „Krok za naturą”?
Zaniepokojona pogłębiającym się kryzysem klimatycznym oraz stanem jakości powietrza w Polsce redakcja „Pisma” postanowiła zabrać głos. A w zasadzie dać go tym, którzy pamiętają, jak było kiedyś, i widzą, do czego doprowadziła działalność człowieka.
Odwiedziliśmy dziesięć miejscowości w Małopolsce. Dlaczego tam? Bo mierzy się ona z wielkimi wyzwaniami związanymi z katastrofą klimatyczną. To tu znajduje się też wiele miast z niechlubnej światowej listy tych o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu. To również tutaj uchwalono pierwsze w Polsce uchwały antysmogowe – dla Krakowa i całego województwa. Z powodu położenia Małopolski i ukształtowania jej terenu często występują tu gwałtowne zjawiska pogodowe: doświadczana jest suszami, powodziami i osuwaniem się ziemi.
Chcieliśmy nie tylko sprawdzić, czy wspomniane działania samorządów przynoszą efekty, ale przede wszystkim dowiedzieć się, co myślą o nich ci, których bezpośrednio dotyczą.
„Doświadczenie wsi i jej mieszkańców, a w szczególności mieszkanek, wciąż bowiem pozostaje w cieniu (wielko)miejskich narracji, również w obszarze ekologii i reagowania na efekty katastrofy klimatycznej. To dlatego w tym projekcie właśnie im, kobietom ze wsi, oddajemy głos. Podążamy za trendem wzrostu aktywności kobiet we władzach i życiu społecznym terenów pozamiejskich” – mówi Magdalena Kicińska, redaktorka naczelna „Pisma” i współautorka projektu.
Kim są nasze bohaterki?
Wśród bohaterek projektu są lokalne liderki: sołtyski, działaczki stowarzyszeń i kół gospodyń wiejskich. Zajmują się pielęgnowaniem kultury i tradycji wsi, folklorem, rękodziełem, dziedzictwem kulinarnym, ludowym śpiewem, tańcem. Nie zamykają się jednak w przeszłości, wiele ich działań to reakcja na wielką zmianę zachodzącą obecnie na polskiej wsi, która obejmuje 93 procent terenu całego kraju. Choć ogromna i przeobrażająca całe społeczeństwo, wciąż nie jest tematem podejmowanym w głównym nurcie debaty publicznej. Rzadko też opowiadają o niej sami zainteresowani, a jeszcze rzadziej – mieszkanki wsi.
To dlatego pojechaliśmy wysłuchać ich opowieści. Ich doświadczenie życia w pozamiejskiej Polsce jest równie ważne jak to, z którym w mediach mamy do czynienia na co dzień. Oddajemy im więc głos. Co myślą o klimacie i czy zauważają jego przeobrażenia? Jak wyglądała wieś, życie na niej, uprawa roli czy hodowla zwierząt w ich dzieciństwie – a jak to wszystko wygląda dziś, jak tę zmianę postrzegają? Za czym tęsknią? Wątków w naszych rozmowach było wiele, tak jak i wyzwań, które stoją dziś przed polską wsią. Tą prawdziwą, realną, z której pochodzi znaczna część naszego społeczeństwa, a która w powszechnej świadomości jest sprowadzona do sielanki „wsi spokojnej, wsi wesołej” albo popkulturowej anegdoty, z którą rzeczywistość często się rozmija. Sprawdźmy, jak jest naprawdę.
„Nie wiem, jak kwitnie len. Nie widziałem na własne oczy, chciałbym kiedyś zrobić zdjęcie takich pól, bez lęku, że mogą zniknąć na zawsze. Spotkania z mieszkankami Małopolski utwierdziły mnie w przekonaniu, że solidarność z naturą to nic innego niż solidarność z drugim człowiekiem, umiejętność współodczuwania, umiaru i troski. Wcale nie prosta, wszak solidarność to również wyrzeczenia. Poprosiłem rozmówczynie Magdaleny Kicińskiej, żeby do zdjęć założyły tradycyjny strój ludowy. Jest on częścią tożsamości, nierozerwalnie związanej z otaczającą człowieka przyrodą. Jeśli ta zostanie zniszczona, zniknie też tożsamość. Zdjęcia jej nie uratują, ale niech dziś uwiarygodniają głos kobiet, które nie są obojętne na to, co wyrządzamy przyrodzie” – mówi Maciej Moskwa, fotoreporter.
Przyjdź, zobacz, posłuchaj!
Na podstawie podróży i licznych spotkań powstał fotoreportaż, cykl podcastów oraz wystawa, która prezentowana jest w kilku polskich miastach.
Fotoreportaż Magdaleny Kicińskiej i Macieja Moskwy ukazał się w lipcowym wydaniu miesięcznika. Znajdziesz go również w serwisie magazynpismo.pl.
Wystawa plenerowa po raz pierwszy została pokazana w stolicy. W Warszawie można ją było zobaczyć od 7 do 22 lipca na Bulwarze Pattona. Potem przeniosła się do Krakowa, gdzie można ją oglądać od 23 lipca do 16 sierpnia na Placu Wolnica. O kolejnych miejscach i terminach będziemy informować na bieżąco.
Autorką zdjęć z wystawy jest Agnieszka Wanat.
A propos zmian klimatu Zuzanny Kowalczyk i specjalnego odcinka Międzymiastowej Magdaleny Parys, w którym pisarka rozmawia z Magdaleną Kicińską i Maciejem Moskwą, można posłuchać tutaj oraz na kanałach Pisma do słuchania.
Częścią projektu jest też mural Kwitnący Len autorstwa Piotra Kowalczyka, który znajduje się na ul. Traugutta 3AB w Krakowie. Za jego wykonanie odpowiedzialne jest studio Good Looking.
– Ten projekt oddaje głos kobietom z obszarów wiejskich. Opowiadają one o szczególnej więzi, o relacji, jaka łączy człowieka i naturę. Opowiadają o tym, w którym kierunku zmierza ta relacja i czemu w tym złym. To właśnie bohaterki projektu widzą te zmiany w swojej pracy, w czasie wolnym, w zwykłej codzienności. Pamięć o tym, jak było kiedyś, jest w nich wciąż żywa. Jak gdyby z zegarkiem w ręku czekały, aż wszystko wróci do normy. – mówi Kowalczyk.
– Jeden z głosów, który stanowczo wybrzmiewa w projekcie, należy do Pani Wandy z Nowego Targu. Uchwycona w obiektywie Maćka Moskwy stała się dla mnie archetypem nadziei na powrót dawnej relacji człowieka z przyrodą. Opowiada ona o dawnych lasach pełnych borówek, o czystej wodzie w potoku, o snopach świeżego siana z pierwszego pokosu i o tym, jak ten krajobraz się zmienia, jak my go zmieniamy. Myślę, że tak jak u Pani Wandy, tak w każdym z nas obecna jest ta nostalgia za naturą, za życiem z nią w zgodzie. W każdym z nas rośnie mniejszy lub większy las i pamiętajmy tylko o tym, aby pozwolić mu wzrastać. – dodaje ilustrator.
Projekt Kowalczyka na ścianę przeniosło Good Looking Studio. Malowanie muralu trwało ponad pięć dni. Brały w nim udział trzy osoby. – Na wykonanie muralu zużyliśmy ponad osiemdziesiąt litrów farby elewacyjnej. Bardzo byśmy chcieli, żeby ten mural na długo pozostał w miejskiej tkance Krakowa. – podkreślają przedstawiciele studia.
Autorem zdjęcia jest Dawid Markysz.
Oprócz muralu, uzupełnieniem projektu była także kampania na nośnikach multimedialnych realizowana we współpracy z Warexpo.
Autorką zdjęć jest Agnieszka Wanat.
Zapraszamy!