Wersja audio
Dla Macieja
Ukradłam ją z ogrodu Virginii Woolf,
w tamten deszczowy dzień,
bo przypomniała mi zapach twojej skóry,
wsunęłam ją ukradkiem do kieszeni,
gdy turyści fotografowali klomby
i moczarki w oczku wodnym,
robili selfie przy grobie pisarki.
W drodze powrotnej wzdłuż rzeki Ouse
zaciskałam dłoń na zimnym owocu,
wspominając wyprawę do Rodmell,
krowy na ścieżce i szczekanie psa,
który miał być naszym jedynym dzieckiem,
ale umarł kilka miesięcy później.
Jest taka cisza, w której tykanie zegara
zmienia się w stukot kół pociągu,
uchylasz drzwi dworca
i stajesz przede mną z bukietem róż,
czas na kilka sekund przestaje płynąć
w miąższu gnijącej gruszki.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty lub dostępu online – zarejestruj się i wykup dostęp.