Wersja audio
To czasem mija
Czasem nie
To czasem mija
A czasami…
Jestem w salonie, w twoich ramionach.
Mówisz: oddychaj
Ale mój umysł oderwał się od ciała,
Jestem w kawałach
Obwiniam pracę,
To co w przeszłości było złe
Jak nie wypuścić z rąk teraźniejszości
Skoro ją trzymam wciąż za szkłem?
W obserwacyjnej sali obserwuję wnętrza swoich dłoni.
Jak mamy tańczyć?
Ty przecież tańczysz.
Ja – nie ląduję.
Czasem nie umiem wylądować w swojej skórze.
Gdy ty się grzejesz w słońcu,
Tam w ogrodzie
Przemierzam wolno jakieś miasto nienazwane
Miejsce zupełnie mi nieznane
I nie mam słów
Dla ludzi, których nie spotykam
Czekam na pociąg, w strugach deszczu,
Trzymając w rękach miskę pełną wody
To czasem mija
Czasem nie
To czasem mija
Czasem nie
Ja naszą miłość niosę w rękach przez burzliwe dni
Jak tamtą miskę pełną wody w deszczu
Z czułością, którą mam dla ciebie
Z nadzieją na nas
Ostrożnie stawiam krok za krokiem, by
Nie rozlać kropli
Nie puścić miski
Nie zwolnić chwytu
Nie stracić panowania
Zachować miarę
Koncentrację
Pozostać tu i teraz
Blisko zadania
Gdy dni się wleką albo kiedy pędzą
Ja niosę naszą miłość w rękach
To czasem mija
Czasem nie
przełożył Mateusz Rulski-Bożek
Poezja w „Piśmie” powstaje przy wsparciu Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.