Wersja audio
Białej Łuczniczce
pies nas trącał gdy kładłyśmy się pod włos
ciszy ręką pana targanej na smyczy
szrajberki za grosze kruszące sznytki na szagę
siestrzyłyśmy się w śnieżnym skrzeniu
psim swędem zmykałyśmy gdy krzyż nam na drogę
patrzyłam jak ścigasz gwiazdy jak patroszysz zorze
szłam przez zaspy po niknących szybko śladach
ty mi słałaś paraklety po pustkowiach
kanikuły się parzyły w mojej głowie
kiedy obrys wokół twojej wykrawał przeręble
w mroku a lód trzaskał jak opłatek
pies nas lizał kiedy drogą stał się krzyk
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.