Fotoreportaż
Jelonki i jeże
Miesięczna Dorotka biega po salonie. Wszędzie jej pełno. Zaczepia koty, jednym biodrem drapie się o kominek, z ciekawością zagląda w szkło obiektywu. Ale drze się wniebogłosy, gdy wziąć ją na ręce. Mała locha, bo o niej mowa, została odratowana z rodzeństwem po tym, jak wszyscy wpadli do szamba. Od razu trafiła do Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt „Jelonki”. Do lasu wróci za kilka miesięcy.
Nowe Monasterzysko to niewielka wieś w warmińsko-mazurskim. Jak głosi napis przed domem sołtysa to „Wioska dobrego czasu”. Pod bramą „Jelonków” każdego wita ferajna szczekających psów, czeka też Ania Kamińska. Ratuje zwierzęta od siedmiu lat. Wszystko zaczęło się w Jelonkach, gdzie mieszkała i pracowała w schronisku dla zwierząt. Tam trafiła do niej pierwsza sarna, a potem kolejne dzikie zwierzęta, dla których w schronisku nie było miejsca. – Raz wzięłam do domu jeża, chwilę później ptaka. I z kilku podopiecznych zrobiło się kilkadziesiąt. W międzyczasie w Nowym Monasterzysku powstała cała infrastruktura nowego ośrodka: większy teren, klatki, wybiegi dla zwierząt. Teraz przebywa tu około 200 zwierząt, m.in. sarny, wydry, jeże, wiewiórki, lisy, kuny, konie, bieliki, wrony, nawet czapla.
Ania zaczyna dzień o 6:00. Karmi, sprząta klatki, wyjeżdża w teren do interwencji albo czeka na wizyty weterynarza. Każde zwierzę ma swoje imię. Ania czule się z nimi wita. Kuny na jej widok tańczą w klatkach. Niedługo część z nich będzie mogła już wrócić na wolność.
Lucyna (na zdjęciu ma dwa miesiące) trafiła do ośrodka jako maluch. Jedyna ze stada przeżyła polowanie.
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.