Od pierwszej operacji (z czasów klęski głodu 1983-85 w Etiopii) Izrael organizuje akcje sprowadzania etiopskich Żydów. O każdej mówi się jako o ostatniej. A potem następują kolejne.
Fotografie pochodzą z książki, która nie powstała. Z moim synem Alexem, etiopistą, chcieliśmy opowiedzieć historię etiopskich Żydów (legenda głosi, że są potomkami żydowskich doradców króla Salomona, których wysłano z Jerozolimy do Etiopii). Spędziliśmy kilka tygodni na północy Etiopii w miasteczku Gondar, punkcie zbornym dla tych, którzy chcą opuścić Etiopię i zamieszkać w Izraelu.
Opowiedzieli nam, jak wyjeżdżają ze swoich wiosek, porzucając chaty oraz kawałki ziemi, które dotychczas pozwalały im się utrzymać. Nim na dobre znikną za horyzontem, ich poletka oraz domy mają nowych właścicieli. Powrót jest już niemożliwy.
Pełni nadziei docierają do Gondar, gdzie jest namiastka Izraela. Tam właśnie znajduje się ośrodek społeczności żydowskiej, zorganizowany wiele lat temu przez Agencję Żydowską, strzeżony przez dwa kordony bezpieczeństwa (zewnętrzny – etiopski, wewnętrzny – izraelski).
Nie zapewnia ani mieszkań, ani pracy. Żydzi etiopscy mogą liczyć tylko na wsparcie tych, którzy są już w Izraelu (dziś około 130 tysięcy osób).
Fotografie, które towarzyszą mojemu tekstowi, wchodziły w skład pierwszej części książki, której nie napisaliśmy. Druga miała się składać z fotografii i rozmów, które chcieliśmy odbyć z członkami etiopskiej społeczności już w Izraelu. Niestety nie udało się.
Nowi, pochodzący z Etiopii obywatele państwa Izrael boją się wypowiadać publicznie. Nie umiem ocenić, czy ich lęk był uzasadniony czy nie. Bez wątpienia mieli jednak prawo do zarządzania swoją historią.