Wersja audio
Widzieliście, jaki mam cios. Ale nie bójcie się,
byle cicho siedzieć, nie podskakiwać, uważać, co mówię,
a będzie wam ze mną dobrze, zobaczycie.
Ja jestem swój chłop. I pożartować mogę, i zabawić się lubię.
Tylko posłuch musi być.
Edek, bohater Tanga Sławomira Mrożka
Luizjana, amerykański stan u ujścia rzeki Missisipi. Zwykle kojarzy się ze stereotypowo postrzeganym amerykańskim Południem – uprawy bawełny, gospodarka niegdyś głęboko uzależniona od pracy niewolniczej, wysokie temperatury. Wielbiciele muzyki z dużym prawdopodobieństwem dodadzą nowoorleański jazz, amatorzy wydarzeń kulturalnych – doroczne parady Mardi Gras, a miłośnicy ptaków – pelikana brunatnego. Nie możemy też zapomnieć o Stanleyu Kowalskim z Tramwaju zwanego pożądaniem – sztuki Tennessee Williamsa, której tytuł nawiązuje do nazwy nieistniejącej już linii tramwajowej w Nowym Orleanie – „Desire”. I to chyba mniej więcej byłoby wszystko.
W znakomitej książce Obcy we własnym kraju Arlie Russell Hochschild, amerykańska socjolożka z Berkeley w liberalnej Kalifornii, opisuje okres między 2011 a 2016 rokiem, który spędziła w Luizjanie po to, by pokazać jej zupełnie inną twarz. Twarz stanu, który wedle rankingu „US News & World Report” zajmuje pięćdziesiąte miejsce na liście najlepszych stanów do życia w USA (dla pełnej jasności postawmy kropkę nad „i”: to miejsce ostatnie).
W ostatniej piątce Luizjana plasuje się również w kategoriach: opieka zdrowotna, gospodarka, edukacja i rozwój, ochrona środowiska naturalnego oraz przestępczość. Nie ma zatem literalnie niczego, z czego można by być dumnym, mieszkając w Luizjanie. Pod każdym względem Pelican State jest najgorszym miejscem do życia w całym kraju.
Jednak Luizjańczycy w zdecydowanej większości głosują konsekwentnie na Partię Republikańską, która opowiada się za redukcją wpływu państwa w tych obszarach, które ściągają ich stan na sam dół rankingów. Spośród sześciu miejsc w Izbie Reprezentantów pięć zajmują republikanie. Jedyny demokrata, Troy Carter, został wybrany w 2021 roku w drugim okręgu wyborczym – obejmującym prawie cały Nowy Orlean i stolicę stanu, Baton Rouge.
Hochschild nazywa to …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Esej ukazał się w listopadowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (11/2022) pod tytułem Jak nie dać się Edkom?.
Fundację Pismo, wydawcę magazynu „Pismo”, wspiera Orange.