Jak podaje CBOS, 85 procent Polaków planuje zagłosować w zbliżających się wyborach samorządowych. To całkiem sporo. Jednocześnie wiemy, że w deklaracjach każdy jest wzorowym obywatelem. Gorzej z praktyką.
Pamiętamy jeszcze emocje towarzyszące jesiennym wyborom parlamentarnym, tymczasem atmosfera wokół samorządowych jest raczej chłodna. Czy to dlatego, że mamy poczucie, że nie mają one takiego wpływu na nasze życie, jak parlamentarne? Czy może osoby w nich startujące są w większości nam obce. A może wręcz przeciwnie – znane zbyt dobrze i od nie najlepszej strony, żeby tracić czas na głosowanie na nie czy na kontrkandydatów? O tym, czemu od lat konsekwentnie nie przejmujemy się wyborami samorządowymi, rozmawiam z psychologiem Tomaszem Grzybem.
Katarzyna Kazimierowska: Będzie pan głosował?
dr Tomasz Grzyb:Tak, oczywiście. Staram się nie używać sformułowania „obywatelski obowiązek” – ono kojarzy mi się jednak z przymusem, a takiego przymusu wolałbym unikać. Lepiej chyba mówić o „przywileju decydowania”. A ponieważ wysoko ten przywilej cenię, będę głosował.
Podobnie jak 85 procent …
Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.
Dostęp online
wersja audio i na czytniki,
dostęp do aplikacji i serwisu
14,99 / miesiąc
Prenumerata
co miesiąc papierowe wydanie,
dostęp online do aplikacji i serwisu
24,99 / miesiąc
