Wersja audio
Szparagami są na ogół panowie,
dojrzali i chętnie we własnym gronie.
Rzecz jasna są tam też panie
co w babie lato wnoszą jagody,
a reszta rośnie dziko i samopas
w Wenecji, w pierwszych dniach maja.
Czasem wydaję się sobie owym panem
(krnąbrnym i o chwiejnym sumieniu.
Nie można zjeść mnie całego, najpierw
trzeba mnie porządnie obrać ze skórki),
taki pan, kuzyn chmielowego kiełka
i skorzonery, hodowany w gorzkiej ziemi
gdy tylko na światło wychynie
zostaje porwany i ochoczo poszczypany.
I nawet jeśli się zreinkarnuję,
to nie orientalnie w chrząszczu
czy w napalonym psie
tylko jak za mojego życia
związany przez księżniczkę, szczerze
zblanszowany i na sztorc zarepetowany
wślizgując się w jej usta.
W długi zimowy wieczór
jej cicha wonna woda podrywać będzie
moje dalekie brzegi.
Z niderlandzkiego przełożył Jerzy Koch
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty lub dostępu online – zarejestruj się i wykup dostęp.