Wersja audio
Łapią już wprost z ulicy, tu, gdzie
kilka razy wynajęliśmy mieszkanie na noc czy dwie,
wieczorem kwaterowaliśmy się i od razu nura do łóżka,
potem wstawaliśmy, żeby podreptać do nocnego
tą szeroką ulicą, którą przewalają się tłumy,
cali w moro i kominiarkach wyłapują po jednym
i wiozą do aresztu na alei Dzierżyńskiego,
kiedyś byliśmy w tej okolicy w gościach u twoich znajomych,
wracaliśmy taksówką aleją Dzierżyńskiego,
też wstąpiliśmy wtedy do nocnego,
i można było iść jezdnią, bo nie było nikogo,
wszyscy szli jezdnią, no bo wszyscy szli,
jaki cudowny dzień, dziękuję ci za wszystko,
cóż, jeśli ci ze mną dobrze, to nie zostawiaj mnie,
gdybyś mnie nie zostawił, powiedziałbym ci:
słuchaj, nie powinieneś tędy chodzić,
właściwie nikt nie powinien, tyle że akurat ciebie
po wylegitymowaniu najpewniej zabiją,
ale ty oczywiście zawsze musisz wychodzić przed szereg,
a ja już nie mogę ci nic powiedzieć,
wiem, że tam jesteś, idziesz tą szeroką ulicą
ze wszystkimi, jak kiedyś ze mną.
Przełożyła Paulina Ciucka
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.