Wersja audio
Czytam w przewodniku Collinsa, że ptak o nazwie słonka, a należy
podkreślić, że widzieliśmy takiego zmierzchem, na przecince w bagnistym
lesie Podlasia, że ptak o nazwie słonka jest ptakiem brzuchatym, który
posiada rdzawy kuper uderzający u poderwanego ptaka – jak się domyślam –
w podłoże, posiada też imponujący długi prosty dziób, ale to należy do natury
innej opowieści.
Wilgoć terenu. Duże zwierzęta, które jeszcze chwilę temu bębniły
porożem o poroże, wydając przy tym suchy klekot, albo coś co przypomina
pukanie. Duże zwierzęta zapładniały się, żeby się dokonało. Zasypiały –
czujne, ciepłe, gotowe. Zasypiały pełne.
A tu stukanie w drewno domu nie pozostaje niewinne. Wyobraź sobie:
późna noc, uderzenia w drewniane drzwi – mieszanka uczuć, które mówią
o grząskim w nas. Łup, łup, łup. Trwa grząskie w nas. Po chwili okazuje się,
że to pies oparty o drzwi. Pies, który leniwie podnosi tylną łapę na wysokość
pyska i drapie, drapie.
Partnerem Poezji w „Piśmie” jest Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.