Pojawia się znienacka. Postępuje. Budzik rozpoczyna serię dźwięków, które usłyszysz tego dnia. Wpadasz w wir, mail goni spotkanie, spotkanie goni mail. Komunikator, okienko powiadomień informuje o nieprzeczytanych wiadomościach, ich liczba się nie zmienia. Gdy tylko odpiszesz na jedną, pojawia się kolejna. Raport, prezentacja, telefon. Odpowiadasz zdawkowo. Nie masz teraz czasu. W kuchni napełniasz wodą dwie szklanki – będzie na zapas. W toalecie nerwowo wyciągasz telefon, to jedyne pięć minut na scrollowanie. Lajk, komentarz, priv, strona z ogłoszeniami – w końcu szukasz domu za miastem. Shit, ktoś właśnie dostarczył lunch. Na pewno go zamówiłaś? Żonglujesz polskim, angielskim, przełączasz się automatycznie. Przetrwałaś. Jeszcze tylko selfie w windzie, w uszach znów masz słuchawki. Nie wzięłaś nawet głębokiego wdechu, a twoje palce już wędrują po zaległościach w newsach z całego dnia. W domu karmisz się Netflixem, zasypiasz uśpiona niebieskim światłem.
Czy ty też to czujesz?
Tak? Jesteś przebodźcowana.
Odpowiada za to nadmiar – przetwarzanych informacji, zadań do wykonania, stresu, ekspozycji na hałas lub niekomfortowe warunki. Uwalniane hormony uruchamiają układ współczulny, stan neuromięśniowy odpowiedzialny za mobilizację i walkę z zagrożeniem. Ciągłe funkcjonowanie w tym stanie prowadzi do bezsenności, niepokoju, problemów z regulacją emocji. Nie znajdujemy na to uniwersalnego remedium – nudy czy medytacji. Jest ono tym, co ci odpowiada. Relaksuje, odcina od bodźców zewnętrznych, pozwala na wyciszenie.
Tekst: Marta Jura
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty lub dostępu online – zarejestruj się i wykup dostęp.