Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Czytaj

Gry towarzyskie Anny Wintour. Fragment biografii

Potęga „Vogue’a” oraz potęga Anny jako naczelnej „Vogue’a” polegała na decydowaniu o tym, kto i co jest na fali, a kto i co nie. Ale ten werdykt mógł się przełożyć na potęgę i wpływy tylko wtedy, gdy bycie „na fali” naprawdę coś znaczyło. Publikujemy fragment książki „Anna Wintour” Amy Odell.
zdjęcie MYLES KALUS / Wikimedia Commons

Dlatego bycie „na fali” nie mogło być łatwe i Anna – z jej wymagającym gustem i obsesją na punkcie szczegółów – zadbała o to, by tak właśnie było.

Zupełnie jak jej ojciec, Anna postrzegała życie towarzyskie jako część pracy. Na początku swojej kariery zawodowej, jeszcze w Londynie, regularnie bywała na przyjęciach w Harrodsie, Selfridges, Fortnum & Mason i u wszystkich innych, którzy się liczyli. Robiła to po to, by zyskać sobie ich życzliwość, bo reklamowali się w „Harpers & Queen”, lub dlatego, że magazyn chciał wypożyczyć od nich odzież. Gdy przejęła stery „Vogue’a”, obowiązki gospodyni postrzegała jako część pracy równie ważną jak przeglądanie layoutów magazynu.


Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Wykup prenumeratę lub dostęp online.


Przyjęcia Anny były sposobem na ożywienie świata, który funkcjonował na łamach magazynu, a walutą tych przyjęć byli goście. Z jednej strony mieli zaimponować sobie nawzajem, a z drugiej czuć się wyjątkowo w towarzystwie innych. Bez względu na to, dlaczego lub dla kogo organizowała dane przyjęcie, Anna zawsze kontrolowała listę gości. Zapraszała na kolację do swojego domu trzydzieści pięć osób, wśród których byli projektanci, ludzie z zespołu „Vogue’a” i inni, którzy ją zainteresowali.

Przyjęcia Anny były sposobem na ożywienie świata, który funkcjonował na łamach magazynu, a walutą tych przyjęć byli goście.

Gabé Doppelt pomagała przy planowaniu tych wydarzeń, stosując te same metody, które lata później będzie stosować przy organizacji Gali Met. Pilnowała usadzenia gości, jakby nieodpowiednie zestawienie stanowiło zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.

– Brałyśmy karteczki samoprzylepne i sadzałyśmy koło siebie ludzi z górnego i dolnego Manhattanu. To było przedziwne, ale tak właśnie robiłyśmy i to zdawało egzamin – opowiadała Doppelt.

– Anna ceni sobie konwersację. Ludzie mówią: „Ona rozdziela pary na kolacji” – powiedziała jej przyjaciółka Lisa Love. – A to po prostu stare jak świat mieszanie kultur i historii. Tak jest ciekawiej niż siedzieć zawsze koło tej samej osoby.

Podczas jednego z przyjęć Anna posadziła Susanne Bartsch, organizatorkę przyjęć znaną jako „Matka Teresa w błyszczących stringach”, obok Henry’ego Kissingera.

Poświęcając tyle uwagi sprawom towarzyskim, Anna umacniała swój wizerunek osoby, która jest kimś więcej niż tylko redaktorką magazynu. Już sam fakt pracy w „Vogue’u” ustawiał ją w pozycji kogoś, kto ma dużo do powiedzenia w branży modowej, ale wydawało się, że chce też wykorzystać swój autorytet, by stać się absolutną liderką tej branży. Aby to osiągnąć, musiała pokazać jasno i wyraźnie, co „Vogue” znaczy w świecie i czym, jako marka wykraczająca poza samo czasopismo, może się stać.

Kilka miesięcy po tym, jak Peggy Northrop rozpoczęła pracę na stanowisku redaktorki działu zdrowia w „Vogue’u” w 1990 roku, Anna wezwała ją do swego gabinetu.

– Peggy, chcę zorganizować coś, co się będzie nazywało „Seventh z przeceny”. To będzie wielka wyprzedaż prototypów, na której zbierzemy razem wszystkich projektantów. Chciałabym, żebyś się zastanowiła, na jaki cel moglibyśmy wpłacić to, co uda nam się zebrać. Mówimy o milionie dolarów – powiedziała. (Nazwa odnosiła się do nowojorskiego centrum mody, Seventh Avenue).

W pierwszej chwili to zadanie oszołomiło Northrop. Dopiero co przeprowadziła się do Nowego Jorku i nie znała jeszcze zbyt dobrze miasta ani jego mieszkańców. Jednakże jedną z rzeczy, które lubiła w Annie jako szefowej, było to, że wydawała polecenie i oczekiwała, że pracownik znajdzie sposób na jego wykonanie.

Anna i Northrop postanowiły przekazać zgromadzone środki nowojorskiej fundacji do spraw walki z AIDS. Branża modowa, zatrudniająca wielu gejów, od lat była krytykowana za brak reakcji na epidemię AIDS, która zebrała tak przerażające żniwo. Annę głęboko zasmuciła utrataprzyjaciół, na przykład kolegi z „New Yorka”, Henry’ego Posta.

Namówiła Newhouse’a na pokrycie kosztów wydarzenia zaplanowanego na koniec listopada 1990 roku. Stu czterdziestu ośmiu projektantów przekazało swoje towary, które wystawiono na sprzedaż po obniżonych cenach w stoiskach ustawionych w budynku 69th Regiment Armory na rogu Dwudziestej Szóstej Ulicy i Lexington Avenue. Partnerami „Vogue’a” byli Donna Karan oraz Rada Amerykańskich Projektantów Mody wraz z jej prezeską, projektantką Carolyne Roehm.

Przeczytaj też: Nie poprawiam świata, tylko za małe marynarki

Podobnie jak na łamach „Vogue’a”, Anna połączyła modową wierchuszkę z dobrze się zapowiadającymi projektantami: Ralpha Laurena i Oscara de la Rentę z Markiem Jacobsem i Anną Sui. Michael Kors podarował szare flanelowe garnitury uszyte z nadwyżek tkaniny. De la Renta sprzedawał prototypy z wiosennej kolekcji. Gianni Versace wydrukował tiszerty po dwa i pół tysiąca dolarów za sztukę (jeden z nich Anna miała na sobie podczas pokazu Emanuela Ungaro w Paryżu, jeszcze przed nowojorskim wydarzeniem).

Jeden z ulubionych przepisów Betsey Johnson na polską sałatkę ziemniaczaną z ogórkiem kiszonym trafił do książki kucharskiej przygotowanej specjalnie na „Seventh z przeceny” (był tam też przepis na klopsa od Billa Blassa). A „Vogue” podarował to, co tylko „Vogue” mógł podarować: metamorfozy oraz zdjęcia wykonane przez najlepszych fotografów.

Robert Isabell, który stał za wydarzeniem Anny dla „HG” w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej, przywiózł z New Jersey dziesiątki brzóz papierowych i podzielił przepastną przestrzeń na stoiska za pomocą jedenastu kilometrów białego woalu. Dla niego, podobnie jak dla Anny, sprawą pierwszej wagi była strona estetyczna. Widząc efekty jego pracy, Karan stwierdziła:

– Mam nadzieję, że to jest ogniotrwałe. – Po czym przystawiła zapalniczkę do jednej z firanek.

Jak opowiadała Doppelt, oczywiście nic nie było ogniotrwałe.

Wieczorem w dniu otwarcia Anna wydała w arsenale kolację w cenie tysiąca dolarów za talerz. W jej trakcie można było „przedpremierowo przejrzeć ofertę z szampanem w ręce”. Projektant Chanel Karl Lagerfeld specjalnie przyleciał z Paryża, by wziąć udział w tym przyjęciu, i na znak swojego oddania miał w klapie znaczek ze zdjęciem Anny. Jean Paul Gaultier również przyjechał do Nowego Jorku, bo „to ważne, by tu być”. Zrobili to dla sprawy – branża modowa chciała walczyć z AIDS – ale również dla Anny.

Anna prezentowała się wspaniale – jak zwykle zresztą – w srebrnej, obszytej cekinami minisukience od Marca Jacobsa z kolekcji wiosna 1991 dla Perry’ego Ellisa i w okularach przeciwsłonecznych. Tyle czasu spędziła, przygotowując to wydarzenie, że zażartowała, iż „być może nie będzie lutowego numeru «Vogue’a»”.

Bardzo się też denerwowała. Wszystko musiało potoczyć się idealnie, bo AIDS stanowiło kontrowersyjny temat. Owszem, Karlowie Lagerfeldowie tego świata podchodzili do „Seventh z przeceny” z entuzjazmem, ale innym, bardzo ważnym reklamodawcom „Vogue’a”, którzy skupiali swoją uwagę na rynku masowym, niekoniecznie podobało się, że czasopismo zajmuje stanowisko w tej sprawie i w homofobicznym świecie wspiera walkę z chorobą, którą wtedy kojarzono z gejami.

Przeczytaj też: Jak superbogacze korzystają na filantropii

To przedsięwzięcie tak bardzo przerosło oczekiwania Anny, że postanowiła zwiększyć sumę zbiórki z jednego do trzech milionów dolarów. Ostatecznie na „Seventh z przeceny” zebrano ponad 4,7 miliona dolarów, które w całości trafiły do nowojorskiej fundacji do spraw walki z AIDS. Wydarzenie nie miało charakteru komercyjnego, nie sprzedawano patronatów ani artykułów sponsorowanych. Zdaniem ludzi z zespołu Anna uważała wspieranie potrzebujących za coś, co ona oraz „Vogue” po prostu powinni robić. Ale w materiale na temat czasopism zbierających pieniądze na cele charytatywne „Wall Street Journal” zasugerował coś innego:

„Pośród organizatorów balów charytatywnych pojawiło się nowe słowo klucz: «marketing społecznie zaangażowany». W trudnym środowisku reklamowym, gdzie wiele tradycyjnych form promocji się wyczerpało, wydawcy wybierają sobie jakiś cel – od AIDS, przez bezdomność, po raka piersi – oraz odpowiednie organizacje użytku publicznego”. Nawet jeśli „Vogue” nie zorganizował swojej pierwszej i bardzo wyczekanej zbiórki charytatywnej na walkę z AIDS z myślą o czytelnikach, to na pewno dawał do zrozumienia branży, że magazyn – oraz Anna – troszczą się o to i robią coś w tej sprawie.

Anna udowodniła, że potrafi znaleźć pieniądze na dobry cel, ale czy będzie w stanie zrobić to samo dla „Vogue’a”?

Fragment pochodzi z książki Anna Wintour, która ukaże się 24 stycznia 2024 roku nakładem wydawnictwa Marginesy. Książkę można zamówić tutaj.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00