W cyfrowym panoptikum zaufanie nie jest możliwe, nie jest też konieczne. Zaufanie to akt wiary, który wydaje się anachroniczny w obliczu łatwo dostępnych informacji. Społeczeństwo informacyjne dyskredytuje wszelką wiarę. Zaufanie sprawia, że możemy wchodzić w związki z innymi, niewiele o nich wiedząc. Możliwość łatwego i szybkiego zdobycia informacji szkodzi zaufaniu. Z tej perspektywy dzisiejszy kryzys zaufania jest także uwarunkowany medialnie.
Masz przed sobą otwarty tekst, który udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Wykup prenumeratę lub dostęp online.
Cyfrowe usieciowienie ułatwia zdobywanie informacji w takim stopniu, że zaufanie jako praktyka społeczna staje się zbędne. Ustępuje kontroli. Tak oto społeczeństwo transparencji wykazuje strukturalne powinowactwo ze społeczeństwem inwigilacji. Tam, gdzie informacje znajdowane są bez trudu, system społeczny przełącza się z zaufania na kontrolę i transparencję. Podąża w ten sposób za logiką wydajności.
Każde kliknięcie wykonane przeze mnie zostaje zapisane. Każdy krok, jaki robię, daje się prześledzić. Wszędzie pozostawiamy cyfrowe ślady. Nasze cyfrowe życie odzwierciedla się precyzyjnie w sieci. Możliwość totalnej dokumentacji życia oznacza całkowitą wymianę zaufania na kontrolę. Na miejsce Wielkiego Brata wkraczają Wielkie Dane (big data). Ta bezlitosna dokumentacja życia domyka ideę społeczeństwa transparencji.
Każde kliknięcie wykonane przeze mnie zostaje zapisane. Każdy krok, jaki robię, daje się prześledzić. Wszędzie pozostawiamy cyfrowe ślady.
Cyfrowe społeczeństwo inwigilacji wykazuje szczególną, panoptyczną strukturę. Klasyczne panoptikum Benthama składa się z odizolowanych od siebie cel. Więźniowie nie mogą komunikować się ze sobą. Ściany działowe zapobiegają temu, by mogli się zobaczyć. Dla resocjalizacji zostają skazani na samotność. Mieszkańcy cyfrowego panoptikum natomiast łączą się i intensywnie komunikują ze sobą. To nie przestrzenna i komunikacyjna izolacja, lecz usieciowienie i hiperkomunikacja umożliwiają totalną kontrolę.
Mieszkańcy cyfrowego panoptikum nie są jednak więźniami. Żyją w złudzeniu wolności. Karmią cyfrowe panoptikum informacjami, wystawiając i prześwietlając się z własnej woli. Samoprześwietlenie jest bardziej wydajne niż wydanie się na lustrację z zewnątrz. Na tym polega jego analogia do samowyzysku. Otóż samowyzysk jest bardziej wydajny niż wyzysk zewnętrzny, ponieważ idzie w parze z uczuciem wolności. W przypadku samoprześwietlenia pornograficzna ekspozycja i panoptyczna kontrola stają się tym samym.
Społeczeństwo kontroli dopełnia się tam, gdzie jego mieszkańcy zawierzają się sobie nie pod wpływem zewnętrznej presji, lecz z wewnętrznej potrzeby – tam zatem, gdzie strach przed porzuceniem sfery prywatnej i intymnej ustępuje przed pragnieniem bezwstydnego wystawienia jej na widok – to jest tam, gdzie wolność i kontrola stają się nieodróżnialne.
Inwigilacja i kontrola stanowią inherentny element komunikacji cyfrowej. Osobliwość cyfrowego panoptikum polega na tym, że coraz bardziej rozmywa się różnica między Wielkim Bratem a jego poddanym. Tutaj każdy podsłuchuje i podgląda każdego. Śledzą nas nie tylko państwowe służby wywiadowcze. Firmy pokroju Facebooka i Google pracują właśnie w stylu służb wywiadowczych. Nicują nasze życie, aby przetwarzać zebrane informacje na kapitał. Korporacje śledzą swoich własnych współpracowników. (…) W cyfrowym roju zaufanie jest czystym cynizmem. Tą drogą bowiem zaufanie zostaje całkowicie zniesione i zastąpione kontrolą.
Przeczytaj też: Facebookville. Tym światem rządzi testosteron
„360 stopni – dajemy Państwu panoramiczne spojrzenie na klientów” – tym sloganem z kolei zachwala swoje usługi Acxiom, amerykański koncern big data. To jedna z firm zbierających dane, które mnożą się dziś w błyskawicznym tempie. Acxiom posiada ogromną halę wyposażoną w kilkadziesiąt tysięcy serwerów. Jej chroniona z niezwykłym rygorem siedziba w amerykańskim stanie Arkansas może konkurować z budynkami służb wywiadowczych. Przedsiębiorstwo dysponuje danymi osobowymi ponad 300 milionów obywateli USA – czyli prawie wszystkich. Najprawdopodobniej wie o nich więcej niż FBI czy amerykański urząd podatkowy. (…)
Firmy pokroju Facebooka i Google pracują właśnie w stylu służb wywiadowczych. Nicują nasze życie, aby przetwarzać zebrane informacje na kapitał.
Google Glass obiecuje nam nieograniczoną wolność. Szef Google Sergey Brin rozpływa się w pochwałach dla cudownych zdjęć, jakie urządzenie wykonuje dzięki swojej funkcji automatycznego fotografowania co 10 sekund. Te fantastyczne obrazy rzekomo nigdy nie mogłyby zaistnieć, gdyby nie Google Glass. Jednak okulary zbierające dane prowadzą do stanu, w którym jesteśmy permanentnie fotografowani i filmowani przez innych. W ten sposób każdy praktycznie nosi ze sobą kamerę do monitoringu. Co więcej: to urządzenie przekształca ludzkie oko w kamerę do monitoringu. Widzenie całkowicie pokrywa się z inwigilacją. Każdy śledzi każdego. Każdy jest Wielkim Bratem i zarazem jego ofiarą. Oto cyfrowe zwieńczenie Benthamowskiego panoptikum.
Fragment pochodzi z książki Kryzys narracji i inne eseje, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Książkę można zamówić tutaj.