Twój dostęp nie jest aktywny. Skorzystaj z oferty i zapewnij sobie dostęp do wszystkich treści.


Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Zaloguj się lub skorzystaj z naszej oferty

Czytaj

Kto decyduje o tym, co odbiega od normy?

Co czyni nas ludźmi? Na którym etapie ewolucji wyrwaliśmy się z królestwa zwierząt? I czy aby na pewno nam się to udało? Przedpremierowy fragment książki „My, człowiekowate” Franka Westermana.

Zaczniemy od początku – ogłosiłem. „Początek” należało traktować dosłownie. Sam rozpoczynałem właśnie pracę nad długim reportażem, ale nie miałem jeszcze prawie nic – poza ideą, którą chciałem uchwycić, i zamierzonym obszarem łowów.

Zaprosiłem studentów do współpracy. Mieliśmy razem nakreślić zarys reportażu, a to znaczyło, że wszyscy przyczynimy się do powstania nowej książki. Tej książki.

W praktyce – ciągnąłem – będziemy się zachowywać jak śledczy badający sprawę kryminalną. Oznacza to weryfikację podejrzeń, przesłuchiwanie świadków, opracowywanie możliwych scenariuszy, głośne zastanawianie się nad motywami. Jak również badanie śladów na miejscu zbrodni.

Czy było jakieś ciało?

Było. Na zawieszce na dużym palcu widniał napis „LB1”.

– Kto z was słyszał o człowieku z Flores? Homo floresiensis?

Za ostro zacząłem, ale na szczęście powiesiłem wcześniej mapę.

– A o wyspie Flores?

Zgodnie z opublikowanym przez CIA The World Factbook archipelag tworzący Indonezję liczy 17 508 wysp, z czego około tysiąca jest zamieszkanych. Cały kraj jest muzułmański, ale na co najmniej jednej wyspie dominuje hinduizm (Bali), na innej protestantyzm (Ambon), a na kolejnej katolicyzm (Flores).

Dostęp online
Czytaj i słuchaj bez ograniczeń. Kup

– Sumatra, Jawa, Bali, Lombok, Sumbawa, Flores… A tędy, między Bali a Lombok, przebiega linia Wallace’a. – Przesunąłem dłonią po szmaragdowych wyspach jak jakiś cholerny nauczyciel geografii.

Ani linia Wallace’a, ani sam Alfred Russel Wallace nie wywołały w niczyich oczach błysku rozpoznania. Znajdowałem się na najstarszym holenderskim uniwersytecie, założonym w 1575 roku, ale moje zajęcia podpadały pod literaturoznawstwo i nie zapisał się na nie ani jeden student kierunków ścisłych. Cofnąłem się jeszcze dalej i zacząłem na nowo, tym razem od Karola Darwina: O powstawaniu gatunków, 1859 rok.

Pominąłem milczeniem wyspy Galapagos i wróciłem do Indonezji, gdzie Alfred Russel Wallace niezależnie od Darwina stworzył teorię ewolucji. Wallace zauważył głęboki rów oceaniczny między wyspami Bali i Lombok. Fauna i flora różniły się po obu jego stronach: na wyspach położonych na zachód od tej linii można było znaleźć bogactwo gatunków typowych dla Azji, zaś na tych na wschód – gatunków typowo australijskich.

Chciałem powiedzieć tylko tyle, że Flores leży na wschód od linii Wallace’a.

– Właśnie tam w 2003 roku znaleziono w jaskini pewien szkielet.

Były to szczątki dorosłej kobiety, skamieniałość z czasów prehistorycznych. Mimo że była dorosła, za życia mierzyła metr i cztery centymetry. Jej karłowata postura w zasadzie nie budziłaby zdziwienia, gdyby nie to, że jej głowa także była mała. Wyjątkowo mała. Jej czaszka miała rozmiary orzecha kokosowego. Albo, jak uważali niektórzy, grejpfruta.

Studenci przestali bawić się piórnikami i szeleścić papierami. W ciszy, jaka zapanowała w sali 0.04 wydziału literaturoznawstwa, krótko opowiedziałem im o odbiegających od normy szczegółach anatomii osobnika LB1:

• Objętość mózgu kobiety wynosiła tyle co u szympansa (400 cm3). Dla porównania: u nas, Homo sapiens, jest ona trzy razy większa (1200–1400 cm3).

• Wnioskując po budowie kręgosłupa i stawów nadgarstkowych, kobieta nie należała do małp nadrzewnych. Osobnik LB1 chodził wyprostowany, podobnie jak Homo habilis, Homo erectus i inni członkowie rodzaju Homo.

• Miała płaskie stopy, przystosowane do pokonywania sporych odległości.

• Metody datowania wskazują, że kobieta żyła 18 000 lat temu. Jej potomkowie mieli wymrzeć dopiero 12 000 lat temu po wybuchu wulkanu, który przykrył całą wyspę Flores warstwą rozżarzonego popiołu.

„Nowy człowiek”, ogłosił zespół odkrywców. 28 października 2004 roku ten miniaturowy człowiek, ważący zaledwie dwadzieścia pięć kilogramów, pojawił się na okładce „Nature”. W ciągu doby wszelkie możliwe serwisy informacyjne świata „powitały” Homo floresiensis jako najnowszy nabytek wśród gatunków człowiekowatych.

Nawet jeśli człowiek z Flores stanowił nową odnogę drzewa rodowego rodzaju Homo, to nikt nie wiedział, do której gałęzi należy. Nie dało się wytłumaczyć jednego: osobnik LB1 miał podobną objętość mózgu co małpa, a jednak był na tyle inteligentny, by wytwarzać narzędzia i polować (kobietę otaczały bowiem połamane zwierzęce kości i pięściaki). Wydawało się, że taka kombinacja nie ma racji bytu – człowiek z Flores odstawał pod wszystkimi względami.

Aby jeszcze rozwinąć tę metaforę: gdyby wszystkie znane gatunki hominidów były jakimiś rodzajami owoców, to LB1 byłby bombką choinkową. Żartem Istoty Najwyższej.

Jak to wpływa na nasze postrzeganie człowieka?

Zacząłem zbliżać się do swojej idei.

Napisałem na tablicy: ODCHYLENIE A NORMA. Co jest normalne? I jak to określić?

Nie chodziło mi tylko o wzrost, płaskość stóp czy objętość mózgu. Duży-mały, gruby-chudy: oto widoczne, mierzalne różnice. Chciałem stopniowo przejść od wyglądu zewnętrznego do wnętrza, od sylwetki do zachowania, od przeszłości do teraźniejszości.

Co odbiega od normy? Kto o tym decyduje?

Oto nurtujące mnie pytania. W dzieciństwie uczono mnie iść przez życie we właściwy sposób, z głową wciśniętą między ramiona. Kto ocierał się o medianę, nie ryzykował, średnia wyznaczała cel, który najlepiej było mieć w zasięgu ręki. A teraz, zaledwie pokolenie później, od dzieci oczekuje się czegoś odwrotnego. Mają się rzucać w oczy. Wyrastać ponad przeciętną. „Robienie różnicy” weszło do języka, stało się życiową misją. Jakiej różnicy? Nieważne. Określa cię to, czym odróżniasz się od innych. Jeszcze trochę, a ta różnica stanie się podobieństwem.

Wszyscy zaciekle bijemy ogonami o wodę, ale w odróżnieniu od wielorybów wierzymy, że nasze rozbryzgi są istotne.

– Jesteśmy skłonni uważać siebie samych za punkt odniesienia – zwróciłem uwagę studentom. – Ale dlaczego właściwie mówimy, że człowiek z Flores jest mały?

Studenci momentalnie uznali, że pojęcia „duży” i „mały” są względne – to, czy uznamy kogoś lub coś za małe, zależy od naszego własnego wzrostu. Słoń patrzy z góry na mysz, mysz na mrówkę. Owszem, zgodziłem się, ale z drugiej strony każdy był kiedyś mały. Możemy wczuć się w sytuację karła, ponieważ wszyscy patrzyliśmy z dołu na dorosłych. Ciągnęliśmy ich za spódnice i nogawki spodni. Każdy z nas wyciągał ramiona, wujkowie i ciocie setki razy podnosili nas, gdy byliśmy dziećmi, i równie często odstawiali nas na ziemię. Zacytowałem Antoine’a de Saint-Exupéry’ego: „Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi. Choć niewielu z nich o tym pamięta”.

Studenci notowali.

– A może LB1 była po prostu drobna? – zgłosiła sprzeciw Lian, studentka trzeciego roku filozofii o azjatyckich korzeniach i filigranowej posturze („dlatego chodzę w szpilkach”, przyzna potem). – Albo była karłem? Chodzi mi o to, że może należała do wyjątków?

Lubię otrzymywać odpowiedzi. W obronie odkrywców zauważyłem, że rozważali tę możliwość, zbadali ją i wykluczyli. Dokonali znaleziska w jaskini o nazwie Liang Bua – skrót „LB1” oznaczał „Liang Bua 1”. Pod jej nawisem natknęli się także na żebra i kości ramienne innych ludzi z Flores: LB2, LB3 aż do LB9 włącznie. Mimo że nie było przy nich czaszek, wszystkie odnalezione kości należały bez wyjątku do miniaturowych ludzi.

Żeby było jeszcze ciekawiej: w tej samej jaskini znajdował się także szkielet wymarłego gatunku bociana. Gigant. W pozycji wyprostowanej ten bocian-olbrzym był niemal dwa razy wyższy (1,80 m) od człowieka z Flores. To także przypominało żart jakiegoś bóstwa, które z diabelską uciechą próbuje sprawić, by ludzkość uwierzyła w bajki: im większy bocian, tym mniejsze przynosi dzieci.

Okazało się, że fauna wyspy Flores gromadzi nietypowe rozmiary. W połowie XX wieku holenderski misjonarz Theodor Verhoeven odkrył na niej skamieniałe szczątki słoni, których wysokość w kłębie była równa wysokości koników pony – nie mastodonty, ale stegodony, czyli karłowate słonie z minitrąbami i mini­kłami. Ich młode można by podnosić z ziemi jak przytulanki.

To Verhoeven jako pierwszy wbił szpadel w ziemię jaskini Liang Bua. Kazał zrobić próbny wykop w kącie, pod stalaktytami zwisającymi ze sklepienia jak cieknące świece. Chciał tylko sprawdzić, co leżało pod ziemią. Znalazł – i tu zaczyna się baśń – szkielety szczurów o rozmiarach psa. Pamięć o Verhoevenie trwa w nazwie gatunku Papagomys theodorverhoeveni, znanego pod angielską nazwą Verhoeven’s Giant Tree Rat (dosł. gigantyczny szczur drzewny Verhoevena). Misjonarz odkrył szczury o pysku wydłużonym i o pysku krótkim, gnieżdżące się w ziemi i wspinające się na drzewa – nasze szczury wodne bledną w porównaniu z nimi.

Okładka książki "My, człowiekowate"
Okładka książki Franka Westermana „My, człowiekowate”

Na Flores nadal żyją rozmaite olbrzymie zwierzęta – nie tylko szczury, ale też spotykane na plażach żółwie i jaszczurki. Te ostatnie osiągają do trzech metrów długości i przypominają krokodyle na wysokich łapach. Ci uciekinierzy z Parku Jurajskiego, równie opaśli co ciągnący do nich turyści, to warany z Komodo, po angielsku dragons (smoki).

Na tej wyspie małe są istoty, które w innych częściach świata uważa się za duże (słonie), ogromne są za to zwierzęta pełzające (żółwie, jaszczurki, szczury). Odwrócona rzeczywistość na Flores: czy istnieje lepsze poletko doświadczalne do badania odchyleń od normy?

„Wpadamy do króliczej nory”, ogłosiłem. I nie trzeba nam do tego Alicji w Krainie Czarów. Sama Flores jest krainą czarów, która istnieje naprawdę.

Potrzebujemy za to przewodników. Na początek postanowiłem zgłębić życiorys Verhoevena, który a priori odpowiadał profilowi bohatera tragicznego. Napisałem na tablicy: MĘŻCZYZNA, KTÓRY KOPAŁ ZBYT PŁYTKO. Ojciec Verhoeven wydawał się doskonale pasować do roli pośrednika między ideą, którą chciałem uchwycić (dlaczego uważamy siebie samych za normę?), a terenem łowów (Flores jako skarbiec odmiennych form życia). Chwilowo stał się naszym przewodnikiem.

Przełożyła Olga Niziołek

* Artykuł promocyjny. Tekst jest fragmentem książki Franka Westermana „My, człowiekowate”, która ukaże się nakładem Wydawnictwa Agora. Można ją kupić TUTAJ

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

Newsletter

Pismo na bieżąco

Nie przegap najnowszego numeru Pisma i dodatkowych treści, jakie co miesiąc publikujemy online. Zapisz się na newsletter. Poinformujemy Cię o najnowszym numerze, podcastach i dodatkowych treściach w serwisie.

* pola obowiązkowe

SUBMIT

SPRAWDŹ SWOJĄ SKRZYNKĘ E-MAIL I POTWIERDŹ ZAPIS NA NEWSLETTER.

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OTRZYMASZ NAJNOWSZE WYDANIE NASZEGO NEWSLETTERA.

Twoja rezygnacja z newslettera została zapisana.

WYŁĄCZNIE DLA OSÓB Z AKTYWNYM DOSTĘPEM ONLINE.

Zaloguj

ABY SIĘ ZAPISAĆ MUSISZ MIEĆ WYKUPIONY DOSTĘP ONLINE.

Sprawdź ofertę

DZIĘKUJEMY! WKRÓTCE OSOBA OTRZYMA DOSTĘP DO MATERIAŁU PISMA.

-

-

-

  • -
ZAPISZ
USTAW PRĘDKOŚĆ ODTWARZANIA
0,75X
1,00X
1,25X
1,50X
00:00
50:00