Wersja audio
Ma wprawę w ukrywaniu się. W szybkim myciu.
Wietrzeniu naszego zapachu, zacieraniu śladów.
Dlatego wychodzi swobodny. Nigdy z pochyloną głową.
Idzie wyprężony, czysty. Spełniono-podbojowo-zwycięski.
Przed wyjściem nas całuje – w czoło, w policzki.
Część namiętna już się zakończyła, kochanek zaspokojony,
Dlatego usta – do zobaczenia, lizanie kolan w przyszłym tygodniu,
jak również
Wkładanie ręki między nogi.
Kiedy wychodzi, o nic nie prosi ani niczego nam nie obiecuje.
Dzisiaj wszystko było do syta – po prostu się spieszy:
Nazywa to czasem macoszym.
Nam zostaje impreza, w którą trafiła bomba: porozrzucane ubrania,
resztki tortu, butelka wina – nawet jej nie otworzyliście.
Możemy sobie wyobrazić, jak wchodzi po drodze do sklepu –
Lista domowych zakupów jest długa i obowiązkowa.
Możemy sobie wyobrazić, jak pochyla się nasz kochanek.
Jak szuka pod blokiem klamerek – ma za zadanie je przynieść z powrotem.
Wykonuje zadanie pokornie, jakby tym pieczętował wierność.
Tak podmaluje zdrapaną miłość.
Możemy jeszcze bardziej zadręczyć się wyobraźnią:
Jak nasz kochanek kładzie komuś innemu głowę na kolanach,
Jaki prawdziwy i zmęczony jest w tym momencie,
Jak ziewa bezwstydnie nasz kochanek w swoim domu,
Jakim jest swoim domem nasz kochanek.
Każdy potrzebuje pobyć w domu chociaż jedną chwilę w ciągu dnia.
Po to, żeby chcieć z niego uciec.
On ma także wprawę w uciekaniu.
My z kolei mamy wprawę w urządzaniu tymczasowych schronów – Uchodźcy z miłości.
przełożyła Magda Nowakowska
Poezja w „Piśmie” powstaje przy wsparciu Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.