Wersja audio
Bałam się wejść na przezroczystą taflę
tworzącą okno w podłodze tarasu
sto pięter nad ziemią – stanąć tam, spojrzeć w dół –
ale przyjaciel prosił: zrób mi zdjęcie
z wieżowcami, miastem w tle,
więc cofnęłam się, żeby zmieścić w kadrze więcej
i bezwiednie przeniosłam stopę
z solidnej płyty na szybę,
tę krę, co się zaraz załamie.
I ani się spostrzegłam, jak spadałam przez piętra,
na inną taflę: skutego lodem jeziora,
rezerwatu przyrody na skraju blokowiska,
gdzie zimą, po zmroku, w hokejówkach brata
szusowałam samotnie przy ćmiącym świetle latarń,
kreśląc płozami ósemki.
Miałam może dwanaście lat. Jezioro brzuchomówca
każde zdanie zaczynało trzaskiem.
– Krystyna! – teraz ja jestem w kadrze,
przyjaciel robi mi zdjęcie w oku przepaści.
Patrzę w dół, patrzę w dół,
a kiedy chcę uciekać,
rysuję stopą
ósemkę.
Poezja w „Piśmie” powstaje przy wsparciu Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.