Wersja audio
Dom się śnił.
Mój, ale cudzy, zasiedlony. Padło przez domofon
„Kto tam?” z czyjegoś tutaj. Chciałem odpowiedzieć, że chodzi
o czterdzieści lat z dużym hakiem,
ale stanęło
mi w gardle, jak to we śnie:
im głośniej milczysz, tym ciszej mówisz.
No i ten hak został
w sam raz, żeby się powiesić (och).
Ale kto to widział,
żeby komuś tak podrzucić zmartwienie,
przywiesić śmierć u progu
życia.
Nieproszonego trupa czule obejmie
tylko ewidencja.
Lepiej nie,
bo potem takie sny się uwieszają na jawie
i wciągają jak tonące
dzieciństwo, które brzydko się chwyta
słów.
Poezja w „Piśmie” powstaje przy wsparciu Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie.
Masz przed sobą otwartą treść, którą udostępniamy w ramach promocji „Pisma”. Odkryj pozostałe treści z magazynu, także w wersji audio. Jeśli nie masz prenumeraty – zarejestruj się i wykup dostęp.