Wersja audio
Kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem 1849 roku William Lewis Manly wszedł na górską przełęcz i ujrzał „najwspanialszy obraz spustoszenia, jaki człowiek kiedykolwiek widział”. Manly znajdował się w miejscu, które obecnie jest południowo-wschodnią Nevadą, niedaleko Mount Sterling. Wyobraził sobie swoich rodziców w domu w Michigan z „obfitym zapasem chleba i fasoli”, błogosławiących stół, i przeciwstawił ten obrazek własnej sytuacji – „pustemu żołądkowi oraz zaschłemu gardłu”. Słońce zachodziło, kiedy wracał, a jego myśli stały się jeszcze bardziej ponure. Zaczął szlochać, ponieważ – jak później wspominał – „był przekonany, że zobaczył przyszłość, a to skłoniło go do gorzkich przemyśleń” [William L. Manly,Death Valley in ’49: The Autobiography of a Pioneer– przyp. red.].
Manly znalazł się na pustyni w wyniku szeregu niefortunnych decyzji. Trzy miesiące wcześniej dołączył w Salt Lake City do pięciuset uczestników gorączki złota planujących razem podróż do złotej krainy w północnej Kalifornii. Dotarli oni do Salt Lake City zbyt późno, aby obrać najkrótszą drogę przez pasmo Sierra Nevada i uniknąć śniegu, dlatego skręcili na południe i poszli traktem handlowym ku Los Angeles. W ciągu kilkutygodniowej podróży spotkali kolejną grupę poszukiwaczy złota pod przywództwem nowojorskiego naciągacza, Orsona K. Smitha. Posiadał on schematyczną mapę, która – jak twierdził – pokazywała krótszą drogę na zachód. Większość członków grupy Manly’ego zdecydowała się pójść za Smithem, tylko po to, żeby parę dni później zawrócić, natknąwszy się na kanion tak głęboki, że nie byli w stanie pokonać go wozami. (Smith wkrótce też zawrócił). Jednakże Manly z kilkudziesięcioma innymi mężczyznami parł naprzód zwodniczym skrótem.
Kanion, który wkrótce odkryli, był ich najmniejszym problemem. Obejście wąwozu prowadziło przez jedne z najbardziej niegościnnych terenów na kontynencie, usiane kamiennym rumowiskiem pustkowie, którego wcześniej zapewne nie pokonał żaden biały. (Sto lat później na większości tego obszaru będą przeprowadzane próby atomowe). Wody było jak na lekarstwo i często okazywała się zbyt słona, by nadawała się do picia. Brakowało paszy dla wołów, które stały się ospałe i wycieńczone. Gdy jednego zabito na mięso, jego kości – odnotował Manly – nie wypełniał szpik, lecz krwawa ciecz „przywodząca na myśl zgniliznę”.
Manly podróżował z przyjacielem, jego żoną i trójką małych dzieci. Był swego rodzaju zwiadowcą, który szedł przed wozami, żeby zrobić rozpoznanie. Przyniesione przez niego do obozu wieści były do tego stopnia zniechęcające, że po chwili przyjaciel poprosił go, aby łaskawie się zamknął, bo jego żona nie zdoła dłużej tego słuchać. Gdy dotarli do Doliny Śmierci – w tamtym czasie niezbadanej części pustyni – ich nastrój stał się wyjątkowo ponury. Kilka nocy później przy ognisku, kiedy Manly wybuchnął płaczem, jeden z jego towarzyszy nazwał ten region „wysypiskiem śmieci Stwórcy”, gdzie porzucił „bezwartościowe odpady po stworzeniu świata”. Inny stwierdził, że musi być to „właśnie to miejsce, gdzie żona Lota została zmieniona w słup soli”, tyle tylko, że słup „rozpadł się i rozprysnął po całej okolicy”.
Na granicy Doliny Śmierci na krótko nastroje wędrowców się …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.
Fragment pochodzi z książki Elizabeth Kolbert Pod białym niebem. Natura przyszłości, która ukaże się 23 marca 2022 roku nakładem Wydawnictwa Filtry. Ukazał się w marcowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (3/2022) pod tytułem Dzikość.