Wersja audio
Dwudziestego drugiego czerwca [2021 roku – przyp. red.] zespół menedżerów Britney Spears zaczął się denerwować. Trzydziestodziewięcioletnia Spears ostatnie trzynaście lat spędziła pod kuratelą – czyli w sytuacji, w której zgodnie z prawem czyjaś władza podejmowania decyzji – osobistych, ekonomicznych i prawnych – zostaje scedowana na osoby trzecie. Rozwiązanie to, określane także mianem opieki prawnej, zostało wprowadzone z myślą o osobach, które nie są w stanie same o siebie zadbać. Odkąd Britney została objęta kuratelą, wydała cztery płyty, odbyła gwiazdorskie światowe tournée , które przyniosło jej sto trzydzieści jeden milionów dolarów, i występowała przez cztery lata w ramach rezydentury w Las Vegas. Przez cały ten czas opiekunowie prawni, w tym jej ojciec, Jamie Spears, kontrolowali jej wydatki, kontakt z mediami i decyzje dotyczące życia osobistego.
W kwietniu Spears złożyła wniosek o jawną rozprawę, aby przedyskutować warunki kurateli. Przesłuchanie wyznaczono na 23 czerwca. Członkowie jej zespołu menedżerskiego, którzy przez lata mieli z nią albo szczątkowy, albo zerowy kontakt, nie spodziewali się jednak dużych zmian. Dwa lata wcześniej z powodu problemów ze zdrowiem i presji wywieranej przez Britney Jamie Spears zrezygnował z obowiązków związanych ze sprawowaniem nadzoru nad życiem prywatnym córki. Teraz menedżerowie obawiali się, że może ona chcieć pozbawić go funkcji opiekuna spraw finansowych. Niektórzy mówili reporterom, że ich zdaniem Britney akceptowała warunki kurateli o tyle, o ile nie był w nią zaangażowany jej ojciec.
Prowadzenie spraw Britney przebiegało według określonej rutyny: w każdy czwartek w południe około dziesięciu osób, odpowiedzialnych za zarządzanie prawnymi i zawodowymi sprawami Spears, w tym jej wizerunkiem i stronami w mediach społecznościowych, spotykało się, żeby omówić umowy promocyjne, kwestie licencji na piosenki i posty na Twitterze oraz Instagramie („Tak to właśnie działa bez niej” – powiedziała jedna z osób należących do zespołu). Spears, zgodnie z tym, co deklarują jej opiekunowie, zazwyczaj sama pisze posty, przekazuje je firmie CrowdSurf zarządzającej jej stronami w social mediach, która to firma następnie je publikuje. W rzadkich przypadkach posty, które mogłyby wywołać kontrowersje prawne, zostają uznane za nienadające się do publikacji. – Nie powinna poruszać tematu kurateli – powiedziała osoba z zespołu.
W przeddzień przesłuchania, jak twierdzą zarówno jedna z osób bliskich Britney, jak i przedstawiciele sił porządkowych z Ventura County w Kalifornii, gdzie Britney mieszka, gwiazda zadzwoniła na 911, aby zgłosić, że jest ofiarą nadużyć kurateli (w Kalifornii treść połączeń alarmowych jest ogólnie dostępna dla opinii publicznej, jednak w tym przypadku hrabstwo, powołując się na trwające dochodzenie, utajniło zapis rozmowy).
Menedżerowie Spears zaczęli gorączkowo wysyłać do siebie SMS-y. Niepokoili się tym, co Britney może powiedzieć następnego dnia, i dyskutowali, jak się przygotować na wypadek, gdyby się zbuntowała. Już w sądzie, 23 czerwca, pełnomocnik opiekunów wezwał sędziego do utajnienia rozprawy przed mediami i zapieczętowania stenogramu zeznań. Wezwana na przesłuchanie Spears sprzeciwiła się temu. – Ktoś zrobił dobrą robotę, wykorzystując moje życie – powiedziała. – Uważam, że to powinna być rozprawa jawna, wszyscy powinni usłyszeć, co mam do powiedzenia. – Tego dnia po raz pierwszy od lat Britney Spears wypowiadała się we własnym imieniu, jasno i z wyraźną wściekłością, tak szybko, że sędzia kilkakrotnie jej przerywała, prosząc, żeby zwolniła, aby umożliwić dokładną transkrypcję. – Ludziom, którzy mi to zrobili, nie powinno to ujść na sucho – mówiła Britney. Zwróciwszy się bezpośrednio do sędzi, dodała: – Wysoki Sądzie, mój tata i wszyscy zaangażowani w tę kuratelę, a także menedżerowie, którzy odegrali ogromną rolę w ukaraniu mnie, kiedy powiedziałam „nie” – Wysoki Sądzie, oni powinni trafić do więzienia.
Przez kolejne dwadzieścia minut Spears opisywała, jak ją izolowano, poddawano leczeniu, wykorzystywano finansowo i maltretowano emocjonalnie. Ostro skrytykowała kalifornijski system prawny, który jak powiedziała, to wszystko umożliwił. Dodała, że już wcześniej próbowała złożyć skargę do sądu, ale została zignorowana, przez co „czuła się martwa”. – Jakbym nic nie znaczyła – stwierdziła. Podkreśliła, że chciała opowiedzieć swoją historię publicznie, „żeby przestała być ona sekretem, który ma im wszystkim przynosić korzyści”. I dodała: – Niepokoi mnie, że powiedziano mi, że nie wolno mi ujawnić nazwisk ludzi, którzy mi …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
© 2021 Ronan Farrow, Jia Tolentino. Artykuł ukazał się po raz pierwszy w lipcu 2021 roku w magazynie „The New Yorker”, a następnie w grudniowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (12/2021).