Wersja audio
Tatarzy uciekali ze Złotej Ordy i Krymu z powodu wojen, osiedlali się w Wielkim Księstwie Litewskim, a potem byli przyjmowani do wojska Rzeczypospolitej. Za obronę ojczyzny dostawali polskie nazwiska szlacheckie: Murawski, Popławski, Bogdanowicz. Mamy też nasze nazwiska spolszczone, wcale niebrzydkie, na przykład od imion: Achmatowicz czy Szahidowicz. A imiona jedne się pisze po polsku, drugie po turecku. Józef to Josuf, Maria to Miriam, a Mustafa to po prostu Stefan – opowiada Dżemil Gembicki, przewodnik po meczecie, Tatar z Kruszynian na Podlasiu. Kiedy wychodzimy z drewnianej świątyni, prowadzi nas na cmentarz tatarski. Pośród drzew kamienne ciosy, a na nich napisy po polsku, arabsku, rosyjsku. Niektóre są tak stare, że trudne do odczytania. Wzdłuż drogi stoją drewniane chaty. Jest tu Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej Tatarów Polskich i restauracja Tatarska Jurta. Wewnątrz serwują nam bielusz (mięso z dynią w cieście drożdżowym), katłamy (indycze mięso w płatach makaronu, czyli tatarskie lasagne), pierogi zwane kartoflanikami. Tatarska kuchnia mięsem, ziemniakami i mąką stoi. Na deser: manty z malinami.
Wokół obszar Natura 2000 i rezerwat Nietupa, rzeki w dorzeczu Niemna.
Mimo tego w pobliżu mają powstać kurze fermy. Ponad sto dwadzieścia tysięcy kurczaków w jednym cyklu, rocznie milion siedemset tysięcy! Będzie śmierdzieć.
Pytamy Jerzego Citkę, sekretarza gminy Krynki, na terenie której leżą Kruszyniany, dlaczego chce psuć pejzaż i powietrze hodowlami kurczaków. Urzędnik zasłania się obowiązującymi przepisami: jeśli Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, Wody Polskie i Państwowa Inspekcja Sanitarna nie widzą przeciwskazań, to i gmina musi wydać pozytywną opinię.
– Na razie wszystko odbywa się tylko na papierze – twierdzi Citko. – Z dokumentów, które mamy, nic nam nie śmierdzi.
– Ale jak pojedziecie do Żuromina, to poczujecie – mówią nam mieszkańcy Kruszynian.
Jedziemy więc na Mazowsze, do największego w Europie skupiska kurzych ferm.
„nasze fermy zlokalizowane są w jednej z najpiękniejszych części Polski zwanej «zielonymi płucami Polski». Czyste powietrze, zdrowy klimat oraz żyzność ziem korzystnie wpływają na naszą produkcję” – czytamy w folderze tutejszego producenta drobiu.
W gminie Żuromin mieszka piętnaście tysięcy ludzi, sześćset tysięcy świń i dwadzieścia milionów kur. Fermy drobiu mieszczą się w 219 …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Reportaż powstał w ramach przygotowań do spektaklu pt. „Jedzonko”. Premiera 17 kwietnia w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Tekst ukazał się w lutowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (02/2020) pod tytułem Mniej żreć!