Do reporterki Urszuli Jabłońskiej zgłosiłam się pod koniec grudnia 2021 roku po lekturze jej książkiŚwiaty wzniesiemy nowe. Poziom mojej frustracji i beznadziei związany z brakiem widoków na realną zmianę w kwestii decyzji dotyczących kryzysu klimatycznego, rosnącą inflacją oraz kolejnymi pomysłami rządu na odbieranie wolności mediom, wpływanie na prawa reprodukcyjne kobiet czy wychodzenie z karabinami do uchodźców na naszej granicy z Białorusią był na tyle wysoki, że uznałam, iż nie pomogą mi już żadne strategie przetrwania i jestem skazana na emigrację wewnętrzną. Wtedy przeczytałam książkę Uli, która postanowiła pójść za pytaniem o alternatywę dla naszej rzeczywistości. Gdy przestaje nam odpowiadać świat, w jakim żyjemy, możemy spróbować przez chwilę pobyć myślą w utopijnej wizji rzeczywistości, w której politycy podejmują niewygodne, ale ważne decyzje dotyczące ochrony środowiska, wspierające uchodźców, gdzie korupcja nie istnieje, kobiety mają prawo wyboru, a każde dziecko jest nakarmione i bezpieczne. Jakkolwiek naiwnie to brzmi, każdy z nas marzy po cichu o świecie, który byłby emanacją naszych wartości i marzeń. W książce Jabłońska serwuje przegląd różnych wspólnot, które uwierzyły w wielkie idee. I choć część z nich poniosła klęskę, zamieniając się w sekty religijne czy organizacje autorytarne, to znalazły się i takie, które wybrały praktyki demokratyczne, odejście od systemu kapitalistycznego w bezpiecznych warunkach, miłość do przyrody i samowystarczalność oraz wychowywanie dzieci w szacunku do natury i ludzi. Czy wspólnoty, które mogłyby uczynić świat lepszym, są możliwe? Chodziło mi to po głowie, więc zapytałam Ulę: czy można zmienić świat, sadząc warzywa?
Pamiętasz moment, w którym uznałaś, że poziom strachu, frustracji i beznadziei, jaki odczuwasz, jest na tyle wysoki, że trzeba poszukać rozwiązań poza granicami kraju i sprawdzić, czy jest nadzieja na zmianę?
Jestem reporterką i pomysł, by wyruszyć w podróż po różnych wspólnotach intencjonalnych – bo tak nazywają się społeczności, o których piszę – jest częścią mojej drogi zawodowej, a nie osobistej. Ale zainteresowanie tym tematem pojawiło się w 2018 roku, gdy poczułam się tak, jakbym była w mrocznym matriksie i gdziekolwiek spojrzę, tam dzieją się straszne rzeczy. W tym czasie wydałam książkęCzłowiek w przystępnej cenie, która opowiada o Azji i różnych formach współczesnego niewolnictwa, funkcjonujących do dziś. Na jej potrzeby zgłębiałam powiązania między niewolnictwem, władzą a kapitalizmem. I dotarło do mnie, że musimy wykonać już teraz ogromną pracę, żeby ograniczyć system kapitalistyczny, zacząć działać na rzecz klimatu – a to wszystko wydawało mi się …
Zapewnij sobie dostęp do ulubionych tekstów, nagrań audio, a także miesięcznika w wersji na czytniki.