Wersja audio
Nie mamy prawa pytać, czy nam się uda, czy nie. Jedyne pytanie, jakie wolno nam zadawać, brzmi: Co należy zrobić? Czego wymaga od nas Ziemia, jeśli chcemy dalej na niej żyć?” (przeł. Jerzy Paweł Listwan) – tym cytatem z Wendella Berry’ego, amerykańskiego poety i pisarza, otwiera swoją bestselerową książkę Mniej znaczy lepiej (2020) Jason Hickel, antropolog ekonomiczny, wykładowca słynnej London School of Economics and Political Science i chyba najbardziej prominentny propagator idei degrowthu – jednej z najmodniejszych ostatnio koncepcji ekonomicznych.
Nie jest to nowa myśl, ale w Google Trends od prawie dwóch dekad widać rosnącą popularność tego hasła, a szczególny wzrost zainteresowania notuje się od 2021 roku. O koncepcji tej wspominają autorzy raportu Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change, IPCC), Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Banku Szwecji imienia Alfreda Nobla, czy naukowcy podpisani pod projektem GDP and Beyond ( Wyjść poza PKB ) skierowanym do władz Unii Europejskiej. Artykuły na ten temat pojawiały się w ostatnich latach w „New Yorkerze”, „New York Timesie”, „The Wall Street Journal” czy w prestiżowym „Nature”.
Degrowth, czy też postwzrost, to termin parasolowy dla wielu różnych koncepcji powstałych na styku ekonomii i ekologii. Ich wspólnym mianownikiem jest nieufność wobec ciągłego wzrostu gospodarczego i uznania produktu krajowego brutto (PKB) za miernik dobrobytu oraz przekonanie o konieczności zapewnienia wszystkim dobrostanu w ramach granic planety. Na stronie Degrowth.info czytamy, że postwzrost to „idea krytykująca globalny system kapitalistyczny goniący za wzrostem za wszelką cenę, powodujący wyzysk ludzi oraz dewastację środowiska”. Organizacja Research and Degrowth, zrzeszająca akademiczki i akademików zajmujących się badaniem i popularyzacją tej idei, pisze z kolei, że celem postwzrostu jest „zmniejszenie produkcji i konsumpcji prowadzące do zwiększenia dobrostanu ludzi, równości oraz poprawy jakości środowiska naturalnego na planecie”.
Na stronie Degrowth.info czytamy, że postwzrost to „idea krytykująca globalny system kapitalistyczny goniący za wzrostem za wszelką cenę, powodujący wyzysk ludzi oraz dewastację środowiska”.
Jason Hickel z kolei definiuje degrowth jako „planową redukcję nadmiernego zużycia energii i zasobów naturalnych, dzięki której gospodarka będzie mogła powrócić do równowagi ze światem żyjącym, a nastąpi to w sposób bezpieczny i społecznie sprawiedliwy”. Brzmi rozsądnie, jeśli wziąć pod uwagę prognozowane skutki zmian klimatu: podwyższanie się poziomu wód, zanik bioróżnorodności, częstsze występowanie katastrofalnych zjawisk pogodowych, takich jak susze, nawałnice i huragany. Wszystko to może spowodować dezorganizację życia społeczno-gospodarczego na sporej części planety i stwarza zagrożenie egzystencjalne. Postwzrost – zdaniem jego zwolenników – miałby …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 9,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Tekst powstał dzięki wsparciu Fundacji Aequilibrium
Esej ukazał się w styczniowym numerze „Pisma” (1/2024) pod tytułem Postrealność postwzrostu.
Esej jest częścią cyklu Ekonomia 2.0.
Mecenasem cyklu Ekonomia 2.0 jest mLeasing.