Gdy w 1999 roku wprowadzano reformę systemu emerytalnego, miało być prosto i uczciwie. Ile sobie odłożysz, tyle będziesz zarabiał (lub zarabiała). Każdy ma swoje konto, na nie trafia pewien procent zarobków, odprowadzany przez pracujących i pracodawców. Sprawiedliwość była oczywiście w wersji liberalnej: jesteś zaradny i pracowity i dzięki temu zarabiasz więcej, będziesz miał wyższą emeryturę. W szale reformowania – to nie zarzut, bo przez całe lata dziewięćdziesiąte budowaliśmy państwo polskie praktycznie od zera – w ogóle nie zajmowaliśmy sobie głowy konsekwencjami. A te już wtedy były oczywiste. Bo co się działo wtedy na rynku? …
Aby przeczytać ten artykuł, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Czytaj i słuchaj treści, które poszerzają horyzonty, inspirują do rozmów i refleksji. Wypróbuj „Pismo” przez miesiąc. Możesz zrezygnować w każdej chwili.
Dostęp online
wersja audio i na czytniki, dostęp do aplikacji i serwisu
Andrzej Andrysiak –(ur. 1971), dziennikarz, redaktor. Wydawca „Gazety Radomszczańskiej”, szef Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. Wcześniej w „Expressie Wieczornym”, „Kulisach”, „Życiu Warszawy”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” jako dziennikarz, redaktor, wicenaczelny i naczelny. Autor Lokalsów. Nieoficjalnej historii pewnego samorządu.