Wersja audio
Co to jest „suplement diety”? Cała idea, przynajmniej w teorii, zawiera się w samej nazwie. Przypuśćmy, że z jakiegoś względu zależy ci na tym, aby dostarczyć swojemu organizmowi ściśle określoną dawkę cynku, selenu albo witaminy B6 – może jesteś w ciąży, może trenujesz, a może po prostu w twojej diecie występują niedobory. Idealnie byłoby oczywiście uzupełnić braki, zmieniając nawyki żywieniowe, ale to nie zawsze jest łatwe. Tu wkraczają suplementy diety – służące do, no właśnie, uzupełniania, czyli suplementowania diety – zawierające ściśle odmierzoną dawkę określonej substancji. Podaną, jak to pięknie precyzuje ustawa, „w formie umożliwiającej dawkowanie”, na przykład „kapsułek, tabletek, drażetek i w innych podobnych postaciach”. Voilà !
Tyle teoria. W praktyce jest jednak inaczej. Bo czy ktoś kiedyś usłyszał od lekarza, że w jego diecie występują niebezpieczne niedobory skrzypu polnego, ekstraktu z korzenia cykorii czy owocu anyżu? I czy lekarz zapisał mu te składniki w celu zwalczenia infekcji, eliminacji pasożytów albo usprawnienia niedomagającej wątroby? Zaraz, przecież infekcja, zakażenie pasożytami czy ból wątroby to prawdziwe choroby, które należałoby wyleczyć za pomocą leku… No właśnie, czy suplement diety może być lekiem?
Bardzo lubią to sugerować producenci i chętnie wierzą w to konsumenci oraz – niestety – niektórzy lekarze i farmaceuci. Suplementy jednak, w przeciwieństwie do leków, kontrolowane są w minimalnym stopniu. Skutek? „Funkcjonowanie tego rynku w Polsce jest dalece niedoskonałe” – mówił w 2017 roku ówczesny prezes Najwyższej Izby Kontroli (NIK), Krzysztof Kwiatkowski, dodając: „Polacy zażywają substancje, które nie służą ich zdrowiu, nie służą uzupełnieniu diety, a wręcz przeciwnie – to zdrowie mogą pogorszyć czy wręcz stanowić zagrożenie dla życia”. To nie hiperbola. W 2013 roku dwudziestoletnia kobieta z Warszawy zmarła po kilkudniowej „terapii” suplementem diety DNP Fat Burner, rzekomo przyspieszającym odchudzanie. Główny Inspektorat Farmaceutyczny ogłosił, że za jej śmierć prawdopodobnie odpowiadała akumulacja w organizmie jednego ze składników suplementu – dinitrofenolu.
Nawet jeśli tak dramatyczne historie nie zdarzają się na co dzień, suplementy jako takie niemal doskonale wymykają się kontroli prawnej …