Wersja audio
W styczniu tego roku na profilu facebookowym pewnej firmy z branży cateringowej zawrzało. Powodem zamieszania był post reklamujący nową kampanię sprzedażową. Ustami popularnych aktorów zachęcano w niej do zakupu usług firmy hasłem „Adoptuj pszczołę!”. Za część wpływów od klientów organizacja zobowiązywała się wybudować dwadzieścia pasiek. „Wspólnie postawimy nowe ule w miejscach, w których szczególnie ich brakuje” – obiecywali twórcy kampanii.
Pod postem pojawiło się jednak wiele komentarzy, między innymi takich: „Wyjaśnijcie, proszę, jak udało wam się połączyć stawianie pasiek dla hodowlanego gatunku pszczoły miodnej z ochroną planety?”; „Dlaczego nie postanowiliście wspierać gatunków dzikich pszczół? Przecież to one potrzebują naszego szczególnego wsparcia i ochrony, to one wymierają”; „Ratować pszczoły miodne to jak hodować kury nioski. Ule służą do produkcji miodu, nie do ochrony przyrody”; „To greenwashing . Pszczoły miodne to odkurzacze wypierające najwrażliwsze i najbardziej potrzebne bioróżnorodności planety dzikie zapylacze z ich przestrzeni pokarmowych! Pszczoła miodna nie jest zagrożona. Zagrożone są dzikie zapylacze. Zmieńcie tę kampanię!”.
Ta sytuacja nie jest wyjątkiem. W ostatnim czasie liczne firmy i organizacje, takie jak Orange, Volvo, McDonald’s czy Żabka, stawiają ule pod pretekstem „pomocy pszczołom”, „ochrony środowiska” czy „planety”. Bo pszczoła cieszy się ogólną sympatią. Zapyla przecież rośliny. Błąd polega na tym, że w powszechnej świadomości te zasługi przypisuje się tylko jednemu gatunkowi – udomowionej i hodowanej w ulach pszczole miodnej ( Apis mellifera ). Tymczasem w Polsce zapylanie zawdzięczamy nie tylko jej, ale blisko 480 gatunkom dzikich pszczół oraz rzeszom innych zapylaczy, takim jak na przykład chrząszcze, muchówki, motyle. Dlaczego zatem „ratuje się” przede wszystkim pszczoły miodne?
Moda na miejskie pasieki
Postanowiłam zadać to pytanie firmie cateringowej, przez której profil facebookowy przetoczyła się lawina oskarżycielskich komentarzy. Dlaczego zdecydowali się wesprzeć właśnie pszczoły? „O roli pszczół dla wyżywienia planety mówi się bardzo dużo – każdy niemal zdaje sobie sprawę z tego, jak ważną pełnią funkcję, każdemu są bliskie, choćby dlatego że bezpośrednio wiążą się z tym, co jemy – odpowiedział mi dyrektor marketingu i sprzedaży firmy. – Rola pszczół miodnych w procesie żywieniowym dla człowieka jest nieoceniona. Ale one także potrzebują wsparcia i są narażone na liczne zagrożenia. Dlatego wybraliśmy partnera, który promuje działania zmierzające do odpowiedzialnego pszczelarstwa i skupia się właśnie na pszczole miodnej”.
Być może tu właśnie leży sedno – firmy skupiają się na pszczole miodnej, bo można ją hodować w ulach i produkuje miód. Dlatego, że jest to temat chwytliwy dla działów marketingowych. Justyna Kierat, biolożka i specjalistka od pszczół z ruchu Nauka dla Przyrody, skomentowała tę argumentację tak: – Postawienie pasieki, nawet jeśli w tym konkretnym wypadku nie zaszkodzi dzikim pszczołom, nie pomoże ani im, ani samej pszczole miodnej. W Polsce liczba uli nie maleje, a rośnie, zainteresowanie …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Studium ukazało się w grudniowym numerze „Pisma” (12/2022) pod tytułem Zielone pranie mózgu.