Zaczęło się od pogrzebu zorganizowanego w 2020 roku w Islandii, w żałobie po pierwszym lodowcu, który zniknął z powodu katastrofy klimatycznej. Po pogrzebie pozostawiono tablicę z listem do przyszłych pokoleń, w którym wyjaśniono, skąd ludzie wiedzieli, jak doszło do katastrofy, i co powinno zostać zrobione. Po tym wydarzeniu światowej sławy duńsko-islandzki artysta Olafur Eliasson napisał do brytyjskiego pisarza Roberta Macfarlane’a z propozycją wspólnego projektu, który miałby „polegać na słuchaniu wiadomości od nieistniejącej jeszcze wersji samego siebie”. Od przyszłego „ja”, które już wie, co wydarzyło się w przyszłości.
W 2025 roku na wybrzeżu hrabstwa Kumbria w północno-zachodniej Anglii pojawi się mierzący trzydzieści metrów stalowy basen-niecka w kształcie elipsy. Stanie blisko linii morza, więc podczas przypływu będzie zanurzać się niczym łódź podwodna, a po odpływie pozostanie w nim woda. Niecka, oglądana z położonej niedaleko platformy widokowej, ma przypominać lustro, w którym – jak pisze „The Guardian” – „będą się odbijać słońce, księżyc, niebo i pogoda”. Brzmi kosmicznie, prawda? Kosmicznie i zupełnie niepotrzebnie. Niczym obraz, tylko zamiast w galerii, umieszczony zostanie na rzadko odwiedzanym przez turystów wybrzeżu, z dala od tłumów. Jest szansa, że w ogóle nie będzie popularny, w przeciwieństwie do sugerowanego tytułu pracy: Twoje dzienne miejsce docelowe (Your Daylight Destination).
>>> Sprawdź, jak zdobyć wydanie specjalne „Wokół Wody” <<<
Eliasson i Macfarlane zwracają uwagę na coś bardzo ulotnego, choć ważnego – że świat nie powstał po to, by nam służyć. Nie wszystko, co istnieje czy żyje, ma nam, ludziom, do czegoś się przydać. Czy ta myśl przyświecała również tak zwanej High Am bition Coalition, czyli Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej, Stanom Zjednoczonym i Chinom, które pomogły w marcu 2023 roku doprowadzić do podpisania przez dwieście państw traktatu Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) o ochronie bioróżnorodności na wodach międzynarodowych?
Traktat ma zapewnić ramy prawne do stworzenia do 2030 roku chronionych obszarów obejmujących 30 procent mórz i oceanów. Prace nad jego wprowadzeniem zajęły dwadzieścia lat, co trochę studzi entuzjazm. Czy2 postanowienia traktatu zostaną sprawnie wprowadzone, to się okaże, bo musi zostać jeszcze zatwierdzony indywidualnie przez kraje, których dotyczy.
Dwadzieścia lat zwłoki to sporo, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że w XX wieku kraje żyjące z gospodarki wodnej wybiły około trzech milionów wielkich wielorybów: płetwali błękitnych, kaszalotów i waleni biskajskich. Dziś populacja tych ostatnich liczy niespełna 350 osobników. A jak bardzo działalność człowieka wpłynęła na populacje mieszkańców głębin oceanicznych? Tego nie wiemy, ale zdajemy sobie sprawę, co oznacza ocieplanie się mórz i oceanów spowodowane działalnością człowieka: niszczycielskie huragany, powodzie, podnoszenie się poziomu morza, ocieplenie klimatu. Jesteśmy świadkami zmian nie do zatrzymania. Możemy je jedynie łagodzić i się z nimi oswajać.
Czytaj też: Addio, pomidory. Co nam odbierze kryzys klimatyczny?
W dokumencie Pieśni wielorybów (Whale Nation, 2023, reżyseria Jean-Albert Lièvre) narrator filmu zwraca uwagę, że Ziemia widziana z kosmosu jest niebieska z powodu otaczających lądy mórz i oceanów. Dla kosmity to byłby jasny znak, że nasza to dom podwodnych istot i to z nimi – nie z ludźmi – powinien się skontaktować. Czy nie byłaby to słuszna decyzja? Kaszaloty czy płetwale błękitne porozumiewają się swoimi językami, wciąż dla nas niezrozumiałymi, mają swoją kulturę, kod zachowań, tradycje i zdecydowanie większy szacunek do środowiska, w którym żyją, niż my. Takie obrazy jak wspomniane Pieśni wielorybów próbują obudzić w nas empatię i zrozumienie dla potrzeb gatunków innych niż człowiek. Być może zbyt naiwnie.
Tymczasem ziemia i oceany upominają się o swoje, karząc za nasze zbrodnie. I o tym jest to Wydanie Specjalne „Pisma”: o bohaterze, który zdobył sławę i uznanie na krwi delfinów, o martwych rybach w zatrutych rzekach, o huraganach, zatapianych wyspach i o bagnach, które już nie dają schronienia. Jest też o nadziei, rodzącej się niczym śpiew ptaków nad Odrą za każdym razem, gdy uda się coś zrobić na rzecz ochrony środowiska. Możemy cieszyć się z traktatu o ochronie bioróżnorodności na wodach międzynarodowych.
W liście zostawionym po pogrzebie lodowca dla przyszłych pokoleń pojawia się zdanie: „Tylko wy będziecie wiedzieć, czy nam się udało”. Czytajmy to wydanie specjalne jak listę naszych przewinień, a także spis rzeczy, które trzeba zrobić, zanim będzie za późno.
rysunek Sonia Dubas