Zaczęłam pisać ten tekst na początku sierpnia, tuż przed wyborami prezydenckimi na Białorusi [które odbyły się 9 sierpnia 2020 roku – przyp. red.]. W rezultacie wszystkie notatki musiałam wyrzucić do śmietnika, podobnie jak większość swoich spostrzeżeń na temat mojego kraju i białoruskiego społeczeństwa.
Wybory na Białorusi obserwuję aktywnie od 2004 roku, najpierw jako współpracowniczka misji Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie), potem jako dziennikarka. Za każdym razem schemat tej procedury wyglądał podobnie:
1. Starania ze strony opozycji, by znaleźć kandydatów mających realne szanse w walce z Aleksandrem Łukaszenką.
2. Represje ze strony państwa.
3. Mało skuteczne, oddolne próby agitowania za demokracją.
4. Represje ze strony państwa.
5. Fałszowanie wyników wyborczych.
6. Nocne protesty uliczne.
7. Agresywne represje ze strony państwa.
8. Szlachetne cierpienie przeżywane przez nielicznych przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego.
9. Wyroki skazujące dla organizatorów protestów, kandydatów i ich grup wsparcia.
10. Wypalenie ruchu demokratycznego.
W tym roku, po raz pierwszy od 2004, z tego schematu wypadła większość wymienionych punktów. Zostały jedynie represje ze strony państwa i sfałszowane wyniki wyborów, czyli stały repertuar białoruskiego reżimu. Reszta, czyli to, co przy okazji wyborów robił i wciąż robi białoruski naród, okazało się czymś bezprecedensowym.
Jeszcze 8 maja, gdy Izba Reprezentantów wyznaczyła termin wyborów prezydenckich, na myśl o urnach i głosach dosłownie ziewaliśmy. Ale już tydzień później niemal każda osoba mająca dostęp do internetu ze zdumieniem śledziła informacje o takich postaciach, jak Viktor Babaryka (bankier, który w ciągu kilku dni zdołał zebrać grupę inicjatywną liczącą prawie dziewięć tysięcy osób), Valery Tsepkala (wysokiej rangi urzędnik, który założył ceniony na świecie Białoruski Park Wysokich Technologii) i Siarhiej Tsikhanouski (znany bloger z prowincji, walczący z korupcją i zbierający setki tysięcy wyświetleń na YouTubie).