Wersja audio
Dlaczego nikt do tej pory nie wpadł na pomysł,
że to samo można by stosować do całych narodów:
przeprowadzić piękną psychoanalizę całej historii narodu
– i pomoże jak ręką odjął.
Badania terenowe nad ukraińskim seksem
Czytelnik już na pewno wie, że swojej paryskiej publiczności nie powiedziałam tego wszystkiego (główną dewizą pisarza przed każdą publicznością, tak jak dla lekarza „nie szkodzić!”, powinno według mnie być ewangeliczne „nie traćcie ducha!” i tej zasady zawsze staram się trzymać w czasach pokoju, a już na pewno w czasie wojny). Jednak na pytanie, które przez dwadzieścia lat zadawano mi w każdym kraju, a może i na każdym spotkaniu, z jednakowym charakterystycznym uśmieszkiem: „a czym ukraiński seks różni się od francuskiego (niemieckiego, brytyjskiego, szwedzkiego, czeskiego itd.)?” (czytaj: co takiego możecie nam o tej swojej Ukrainie opowiedzieć nowego, czegośmy nie słyszeli?), odpowiadać mimo wszystko było trzeba. I to nie moja wina, że nie miałam dla moich słuchaczy dobrych nowin.
Rzecz w tym, że wtedy po raz pierwszy w ciągu tych dwudziestu lat, oprócz dawno doszlifowanego na takie okoliczności, gotowego monologu (kilka autorskich inside stories na temat tego, co mnie w kontekście literatury ciekawi w seksie i jakim pasjansem jest dla prozaika życie płciowe własnych bohaterów, ukłon w stronę Kundery, opowieść o mojej wewnętrznej polemice z nim itd.), znalazła się wreszcie na to pytanie konkretna i jednoznaczna odpowiedź, którą można by uważać za wystarczająco naukową: odpowiedź statystyczna. W 1994 roku, kiedy pisałam Badania terenowe nad ukraińskim seksem , jeszcze jej nie było i ludzkość nie miała czym jej „zmierzyć”. Mój pomysł, żeby w kropli jednego seksualnego dramatu dało się, przy prawidłowej optyce, pokazać ocean całej traumy narodowej – w takim znaczeniu „ukraiński seks” tym właśnie różnić się będzie od francuskiego, a jakże! – był jeszcze czystym przypuszczeniem, literaturą piękną. Można było puścić ją mimo uszu, pośmiać się z niej. Można też było (i tak się zdarzało w …
Aby przeczytać ten artykuł do końca, zaloguj się lub skorzystaj z oferty.
Dostęp do tego materiału mógłby kosztować 8,99 zł. My jednak w tej cenie dajemy Ci miesięczną subskrypcję wszystkich naszych treści. Czytaj i słuchaj do woli. Zostaniesz z nami na dłużej?
Fragment pochodzi z książki Oksany Zabużko Planeta Piołun i inne eseje w przekładzie Katarzyny Kotyńskiej, Anny Łazar i Joanny Majewskiej, która ukaże się w lutym 2022 roku nakładem wydawnictwa Agora. Ukazał się w grudniowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (12/2021) pod tytułem Długie pożegnanie ze strachem.